czwartek, 21 marca 2013

Rozdział 1

Od małego mówiono mi, że każda zmiana wychodzi na dobre. Zawsze w to wierzyłam, nawet wtedy kiedy zostawił mnie ojciec, ale teraz? Jak taka wielka zmiana jak utrata ukochanej matki i wyprowadzka do siostry mojego zmarłego ojca ma mi wyjść na dobre. Ciocie Emily widziałam tylko 3 razy w całym moim życiu. Kiedy babcia dowiedziała się o mojej wyprowadzce zaczęła płakać i mówiła, że nie będzie mogła żyć beze mnie, ja bez niej również. W złych czy dobrych chwilach babcia zawsze przy mnie była. Kiedy mama zachorowała wtedy bardzo się do siebie zbliżyłyśmy. Codziennie chodziłam do babci i opowiadałam jej o szkole i moich postępach w grze na perkusji i gitarze.
- Ann podasz mi tamto pudełko ?- zapytałam przyjaciółkę, która zawsze przy mnie była i mnie wspierała.
- Jasne - uśmiechnęła się i poszła po pudełko- jakie to ciężkie - powiedziała i przyniosła je do mnie.
-Dzięki - odpowiedziałam i wysiliłam się na uśmiech.
Ani ja ani Anna nie miałyśmy humoru, dziś kończyłam pakowanie moich rzeczy, a jutro miałam opuścić moje rodzinne miasto Glasgow.
- Gdyby był jakiś sposób żebyś mogła tu zostać- zaczęła mówić przyjaciółka.
- Niestety nie ma żadnego wyjścia, muszę z tond wyjechać - odpowiedziałam.
- Zamieszkaj u mnie - wypaliła brunetka
- Przestań już nic nie zdziałamy - powiedziałam i zamknęłam walizkę.

                                                                   ***
Żeby zdążyć na samolot wstałam o 4.30 szybko się umyłam i ubrałam. Wzięłam do ręki jedną wielką torbę i wyszłam przed budynek mieszkaniowy i czekałam na przyjaciółkę i jej tatę, którzy mieli mnie zawieźć na lotnisko. Przeczesałam ręką moje potargane włosy i w oddali ujrzałam nadjeżdżające auto.
- Dzień dobry - powiedziałam uśmiechając się
- Cześć Amy - odpowiedział ojciec Ann.
- Tylko jedna walizka ? -zapytał wkładając ją do bagażnika.
- Wczoraj kilka pudełek zostało wysłanych do cioci - odpowiedziałam i wsiadłam do auta. Przywitałam się z przyjaciółką i pojechaliśmy na lotnisko.
Była godzina 6 rano, a na lotnisko roiło się od ludzi. Wszyscy się przepychali i śpieszyli na swój odlot. Przytuliłam się do przyjaciółki i jak najmocniej ją uścisnęłam. Odkleiłam się od dziewczyny i zobaczyłam na jej policzkach spływające łzy, również się rozkleiłam. Usłyszałam komunikat dotyczący mojego lotu i szybko pobiegłam w stronę odprawy. Na pokładzie znalazłam się po godzinie, zajęłam swoje miejsce, zapięłam pas, założyłam słuchawki, puściłam muzykę i czekałam na wylot. O tej godzinie niebo było bezchmurne. Z wielkim zaciekawieniem patrzałam przez okno i oglądałam ziemię z góry. Po godzinie lotu wylądowaliśmy. Wysiadłam z samolotu, odnalazłam bagaż i skierowałam się do wyjścia.
- Witamy w Birmingham - zamruczałam pod nosem i poszłam dalej.
Szłam bardzo powoli i rozglądałam się do około szukając cioci Emily, ale jak ona w ogóle wyglądała? Ostatni raz widziałam ją 10 lat temu, od tego czasu na pewno bardzo się zmieniła. Mój wzrok zatrzymał się na wysokiej brunetce, która w ręku trzymała kartkę z moim imieniem i nazwiskiem. Nie pewnie podeszłam do kobiety.
- Ciocia Emily ?- zapytałam.
- Amy?- powiedziała - jak ty wyrosłaś.
-W końcu minęło 10 lat - powiedziałam.
- Chodźmy - uśmiechnęła się do mnie i poszłyśmy.
Przez całe lotnisko podążałam za ciocią. Doszłyśmy do jej samochodu i włożyłam na tylne siedzenie walizkę. Usiadłam z przodu, zapięłam pas i pojechałyśmy.
- Jesteś bardzo podobna do ojca - powiedziała w końcu Emily.
- Tak? - powiedziałam nie wzruszona, w cale nie znałam ojca. Widziałam go tylko na zdjęciach.
- Macie takie same nosy i oczy - uśmiechnęła się a ja nie odpowiedziałam. Przez resztę drogi nie odzywałyśmy się do siebie, ale czułam wzrok cioci na sobie. Kiedy w końcu podjechaliśmy pod dom byłam bardzo zaskoczona. Cały dom był cztery razy większy od mojego poprzedniego mieszkania.
- Podoba Ci się ?- zapytała Emily podchodząc do mnie.
- Bardzo - tylko tyle zdołałam odpowiedzieć.
- Zapraszam do środka - wskazała mi ręką drogę, którą miałam iść. Wzięłam walizkę i poszłam wyznaczoną drogą. Otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Postawiłam walizkę w holu i rozejrzałam się dookoła. Po chwili usłyszałam krzyki i przede mną pojawiło się dwoje dzieci.
- To jest Margaret ma 6 lat- wskazała na dziewczynkę z wielkimi brązowymi oczami- a to Brian 3 lata - uśmiechnęła się.
- Cześć jestem Amy - uśmiechnęłam się do dzieci, a one schowały się za swoją mamę.
- Nie martw się są bardzo wstydliwe - powiedziała i przytuliła swoje pociechy.
-Chodź pokażę Ci twój pokój- powiedziała Emily i poszła schodami na górę, podążyłam za nią.
Stanęłam w progu drzwi i z wrażenia otworzyłam szeroko buzię. Pokój był turkusowy z białymi meblami, wielkim łóżkiem i oknem na okolicę. W rogu pokoju ujrzałam kilka kartonów, które wczoraj wysłałam, zdziwiłam się że tak szybko doszły.
- Rozpakuj się, jak zrobisz się głodna zejdź na dół - powiedziała ciocia i zamknęła drzwi do mojego pokoju.
Podeszłam do pudeł i otworzyłam pierwsze. Były tu pamiątki rodzinne, różne zdjęcia i pamiętnik pisany przez mamę w czasie jej choroby. Usiadłam pod ścianą i zaczęłam czytać pierwsze strony. Łzy zaczęły mi spływać kiedy skończyłam czytać pierwszy wpis. Tak bardzo mi jej brakowało, ale wiedziałam że teraz będzie nade mną czuwać.
____________________________________________
Jest pierwszy rozdział. 
Trochę nudny,ale początki zawsze takie są:) Myślę, że w drugim rozdziale pojawi się już któryś z chłopców.
Jak myślicie który?
Dzięki za pierwsze komentarze :)
Całusy!

piątek, 15 marca 2013

Prolog

- Mamo nie odchodź, nie zostawiaj mnie samej - mówiłam całą zapłakana. Obok leżała moja mama, która opuszczała ten świat. Nie mogłam jej stracić nie teraz, ale nie byłam w stanie nic zrobić, byłam bezsilna. Trzymałam ją mocno za rękę i przyglądałam się jej bladej wychudzonej twarzy, której już nigdy więcej nie zobaczę, jedynie na zdjęciach.
Dla siedemnastolatki utrata matki to okrutna sprawa, a w szczególności kiedy nie ma się ojca. Od zawsze wychowywałam się sama z mamą. Kiedy byłam małą dziewczynką tata poznał jakąś kobietę i zostawił mnie i mamę dla niej. Po rozwodzie rodziców, który bardzo przeżyłam przeprowadziliśmy się do babci, która zajmowała się mną aż do ukończenia 12 roku życia, wtedy razem z mamą przeniosłyśmy się do własnego mieszkania. Wszystko układało nam się świetnie. Mama otworzyła sklep muzyczny, a ja chodziłam do szkoły i uczyłam się gry na perkusji i gitarze. Niestety nasz bajkowy świat zakończył się kiedy mama zachorowała na raka mózgu. Miałam wtedy 15 lat. Od razu po zdiagnozowaniu choroby mama zaczęła leczenie, które niestety nie przynosiło skutków. Po roku walki z rakiem, mama przestała normalnie kontaktować, nie rozpoznawała już babci ani mnie. Dostawała różnych ataków. To niebyła już ta sama kobieta którą znałam przez całe moje życie. W duszy ciągle miałam nadzieję, że stanie się jakiś cud i najukochańsza osoba jaką znam wyzdrowieje, wróci do normalnego życia, ale niestety tak się nie stało.

                                                                        ***
- Według testamentu napisanego, przez pani matkę wszystkie jej oszczędności przekazane zostaną pani dopiero z dniem ukończenia pełnoletności, do tego czasu nad pani pieniędzmi czuwać będzie opiekun.- Powiedział adwokat czytając testament mojej matki.
- W porządku - powiedziałam przybita.
- Jeszcze jedna sprawa - powiedział średniego wieku mężczyzna.
- Tak?- zapytałam
- Nad panią opiekę będzie sprawować pani Emily Harris - powiedział mężczyzna.
- Ale jak to, a moja babcia ?- zapytałam zaskoczona wypowiedzią adwokata.
 Ciotka Emily była młodszą siostrą mojego taty, z którą nie miałam żadnego kontaktu, a więc jakim cudem ona ma być moim prawnym opiekunem?
- Pani babcia jest w takim wieku, że niestety nie jest w stanie się Tobą opiekować, a z powodu że twoja matka nie miała rodzeństwa twoją najbliższą rodziną jest siostra twojego ojca. -Wytłumaczył.
Kiwnęłam głową, ale jednej rzeczy nie mogłam rozumiałam, czemu to mój tata nie będzie sprawował nade mną opieki, tylko jego siostra.
- Przepraszam mam jedno pytanie - powiedziałam.
- Zamieniam się w słuch - uśmiechnął się życzliwie.
- Dlaczego to ojciec nie może sprawować nade mną opieki ?
- Pani ojciec nie żyje - odpowiedział po dłuższej chwili, a mnie momentalnie zamurowało.
___________________________________________
W końcu jest prolog.
Jak wam się podoba? Moim zdaniem wyszedł całkiem nieźle :)
Długo nie wiedziałam jak zacząć pisanie, ale jakoś dziś się zebrałam i po kilku próbach napisałam !
Czekam na waszą opinię !
Czytasz=Komentujesz

Ps. Jeśli chcecie być informowani o nowych rozdziałam podajcie swojego twitter'a :D