niedziela, 29 grudnia 2013

Rozdział 22

Od kąt wydarzyła się ta żenująca rozmowa z Zaynem na tyłach klubu, próbuję unikać go jak ognia. Myślałam, że jak do niego podejdę on zrobi jakiś krok do przodu zacznie ze mną rozmawiać w sposób taki jak zawsze lubiłam, a nie jak wredny cham. Dlaczego muszę zakochiwać się w samych idiotach. Zatopiłam się w cieplutkim łóżku i zakryłam się cała kołdrą. W końcu weekend, odpocznę sobie od nauki i patrzenia na śliczną buźkę Amber. Zrzuciłam z siebie kołdrę w kwiatki i ociężale zgramoliłam się z łóżka. Zimne panele jak ja tego nienawidziłam, szybko pobiegłam na mały dywanik obok wielkiej szafy i wyciągnęłam jakieś rozciągnięte dresy. Udałam się do łazienki wzięłam szybki prysznic i ubrałam się w dresy. Włosy rozczesałam i spięłam je w luźnego koka. Powoli zeszłam schodami na dół i skierowałam się w stronę kuchni. Już na korytarzu słyszałam głośne śmiechy dzieci i wujka, ciocie, którzy próbowali spokojnie porozmawiać. Śniadanie czekało na mnie na stole, zajęłam miejsce obok Margaret i wzięłam się za jedzenie. Byłam piekielnie głodna. Dzieci bardzo szybko zjadły i pobiegły pobawić się w salonie.
- Muszę Ci coś powiedzieć- zaczęłam ciocia Emily. Uniosłam pytająco brew.
- Twój ojciec chce się z Tobą spotkać- powiedziała a mi momentalnie stanęło jedzenie w przełyku. Kilka razu kaszlnęłam i spojrzałam na wujostwo.
- Nie rozumiem poco, raczej nie mam o czym z nim rozmawiać - powiedziałam i odłożyłam sztućce. Jakoś przeszła mi ochota na jedzenie.
- Daj spokój Amy porozmawiaj z nim- nalegał wujek
- No nie wiem- zastanawiałam się- a kiedy ma być to spotkanie?
- Dziś popołudniu w restauracji "Michael" - powiedział wujek.
- W porządku pójdę- powiedziałam i wstałam od stołu.
Poszłam do salonu i chwilę pobawiłam się z kuzynostwem, a następnie wróciłam do pokoju i zaczęłam poszukiwania w co mogłabym się ubrać na to cudnie zapowiadające się spotkanie rodzinne. W końcu znalazłam czarną sukienkę przed kolano. Założyłam ją na siebie, do tego czarne rajstopy i jakieś dodatki z biżuterii. Ubrałam złoty zegarek i złoty łańcuch. Zrobiłam sobie jeszcze delikatny makijaż i byłam gotowa do wyjścia. Ubrałam na nogi czarne botki, beżowy płaszczyk i wyszłam z domu. Na dworze powoli robiło się ciemno. Mocno wiało i na dodatek po chwili zaczął padać śnieg. Bez zastanowienia wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam po taksówkę, która zawiozła mnie w umówione miejsce. Stanęłam przed wejściem do restauracji. Żołądek ściskał mi się na myśl, że zaraz ujrzę swojego ojca po tak wielu latach. Byłam na niego wściekła jak i zarazem uradowana ze spotkania. Weszłam do środka i ujrzałam w kącie sali siedzącego samotnego mężczyznę, który wyglądał jak mój ojciec. Ruszyłam w jego stronę, a serce zaczęło bić mocniej.
- O kogo ja tu widzę - usłyszałam poirytowany głos. Zatrzymałam się na moment i spojrzałam w stronę stolika z którego usłyszałam zbędny komentarz. Zobaczyłam Amber w towarzystwie całej rodziny. Patrzyła na mnie z pogardą i tym swoim cwanym uśmieszkiem, natomiast Zayn nawet na mnie nie spojrzał, zachowywał się jakby nigdy nic. Jego rodzice zresztą też. Chciałam coś powiedzieć, ale nie miałam zamiaru niepotrzebnie się denerwować. Ruszyłam dalej.
- Tato?- zapytałam niepewnie. Mężczyzna szybko wstał i spojrzał na mnie. Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji.
- Amy - powiedział - usiądź.
Zapanowała niezręczna cisza, którą na szczęście przerwał ojciec pytając mnie co chcę zamówić do jedzenia. Wzięłam ciepłą herbatę i frytki.
- Więc czemu chciałeś się ze mną spotkać?- zapytałam uważnie mu się przypatrując.
- Chciałem porozmawiać- powiedział tajemniczym tonem.
- Więc mów - powiedziałam i pozwoliłam by zabrał głos.
- A więc od czego by tu zacząć- podrapał się po głowie.- Po pierwsze cieszę się, że Cię widzę i chciałem zapytać jak sobie radzisz. No wiesz po stracie matki.
- Mimo, że nas zostawiłeś to też się cieszę, że Cię widzę. Hmm a radzę sobie różnie, przychodzą dobre i złe dni, ale staram się normalnie żyć- delikatnie się uśmiechnęłam
- Rozumiem, ale sama wiesz zakochałem się, musiałem wyjechać - powiedział
- Nie, nie wiem, nigdy nie byłam na tyle zakochana, żeby zostawić dla tej osoby rodzinę- powiedziałam i zmarszczyłam brwi.
- Przykro mi, chciałbym odbudować nasz kontakt, ale nie jest to możliwe- powiedział a mnie zatkało. Przyjrzałam mu się uważnie.
- Ale jak to?
- Moja żona jest przeciwna naszym kontaktom, ledwo co ją przekonałem by pozwoliła mi się dziś z Tobą spotkać. Tak w ogóle Kassie siedzi tam- wskazał na stolik po drugiej stronie sali. Siedziała tam kobieta w wieku mojej matki, elegancko ubrana. Taka jakaś z wyższych sfer. Całkowicie mnie zatkało, nie sądziłam, że mój ojciec jest na tyle głupi by słuchać się swojej drugiej żony.
- No widzę nieźle Cię wychowała - zakpiłam z jego małżeństwa.
- Ej zważaj na słowa. Kocham ją- powiedział i spojrzał na mnie karcącym wzrokiem.
- Kochasz ją tak samo jak kochałeś mamę?- uniosłam trochę ton.
- Przestań, bo zaraz wyprowadzisz mnie z równowagi - powiedział ostrzegawczo.
- Świetnie, gniewaj się tyle ile chcesz nie chcę Cię znać- powiedziałam, a z oczu poleciało kilko łez. Do czego musiało doprowadzić to spotkanie.
- Myślałem, że jakoś normalnie porozmawiamy a ty urządzasz jakieś scenki- powiedział.
- Ohh przepraszam bardzo, ale to nie ja mówię swojej córce, że nie mogę utrzymywać z nią kontaktów bo żona tak chce - powiedziałam przez łzy.
- Dosyć tego. Ona jest dla mnie ważna - popatrzał mnie z zdenerwowanym wzrokiem.
- Jak widać ważniejsza ode mnie - spuściłam głowę i zaczęłam cicho popłakiwać. Wytarłam oczy i uniosłam głowę do góry, ale ojca już nie było. Spojrzałam w stronę wyjścia. Wychodził z restauracji w towarzystwie swojej żony. Wstałam z krzesła ubrałam na siebie płaszcz i dopiero w tej chwili zorientowałam się, że wszyscy będący w restauracji przyglądali się tamtej scence. Zrobiło mi się głupio. Chciałam jak najszybciej wydostać się z tego lokalu. Wyszłam na zewnątrz i skierowałam się w stronę domu. Śnieg tak mocno padał, że nie dało się normalnie iść. Z każdą sekundą ból, który czułam w sercu nasilał się coraz bardziej.
- Amy - usłyszałam za sobą wołanie. Powoli odwróciłam się i ujrzałam przed sobą sylwetkę mężczyzny. Uniosłam głowę do góry i zobaczyłam Zayna.
- Co ty tu robisz? -zapytałam
- Co się stało, dlaczego płaczesz?- zapytał.
- Teraz Cię to interesuje ?- spojrzałam mu w oczy, jak zwykle nie wyrażały żadnych uczuć.- Zostaw mnie - powiedziałam i odwróciłam się na pięcie. Poczułam jak łapie mnie za rękę i przyciąga w swoją stronę. Mocno mnie przytulił, a wtuliłam się w jego tors i zaczęłam płakać. Wrócił Zayn, którego znałam.
W takiej pozycji staliśmy dobre kilka minut. Następnie chłopak mnie puścił i wytarł moje mokre policzki od płaczu.
-Dziękuję a teraz wracaj do środka rodzina na Ciebie czeka - powiedziałam smutnym tonem.
-Nie wiem co tam zaszło, ale trzymaj się mała- powiedział i mocno ścisnął moją dłoń, a następnie wrócił do środka. Zadzwoniłam po taksówkę i pojechałam do domu. Zapłaciłam za taksówkę i ruszyłam w stronę drzwi wejściowych. Jak tylko przekroczyłam próg domu za plecami usłyszałam ciocię i wujka pytających się jak było. Odwróciłam się do nich i na nowo się rozpłakałam. Natychmiast mnie przytulili.
________________________________
Cześć wszystkim:D
Jak wam się podoba rozdział? Nie jest jakiś nudnawy?;>
Jeszcze raz chciałam wszystkich przeprosić za swoją nie obecność, ale no już jestem :)
Szampańskiego sylwestra życzę wszystkim :D
Love u!

niedziela, 22 grudnia 2013

Rozdział 21

Osunęłam się na podłogę i zaczęłam tępo wpatrywać się w białą ścianę ze zdjęciami. Nigdy zbytnio nie przykuwałam uwagi na to co wisi na ścianie. Moją uwagę przykuło jedno zdjęcie. Wstałam z podłogi i podeszłam do ściany. Na zdjęciu widniała moja ciocia i jakiś facet. Zdjęcie mogło być zrobione max rok temu. Te oczy i nos, zarys twarzy był mi tak bardzo znajomy. Ten mężczyzna był piekielnie podobny do mojego ojca. Pomimo tego, że ojciec zostawił mnie i moją matkę kiedy byłam mała to w głowie zostało wspomnienie, które przypominało mi jego. Zawsze zabierał mnie na spacery i mówił mi o przyrodzie. Z oczu poleciało kilka łez. W głowie roiło się tyle pytań, że nie miałam pojęcia od czego zacząć, lecz najważniejszym pytaniem było dlaczego ojciec udaje że nie żyje i nie chce utrzymywać ze mną kontaktu. Kilka minut temu ciocia Emily skończyła rozmowę telefoniczną powoli weszłam do kuchni gdzie piekła jakieś ciasto i usiadłam przy stole.
- Cześć Amy - powiedziała bardzo radośnie. Szkoda że mi nie jest do śmiechu- pomyślałam.
- Możemy pogadać? - zapytałam a ta skinęła głową.
Nie wytrzymałam i z oczu zaczęło lecieć miliony łez.
- Dlaczego mi nie powiedziałaś? Dlaczego?- zaczęłam krzyczeć.
- O czym ty mówisz? O czym Ci niby nie powiedziałam?- zapytała z przejęciem ciocia.
- O moim ojcu - powiedziałam patrząc jej w oczy. Spojrzała na mnie ze zdziwieniem i dopiero po chwili uświadomiła sobie, że słyszałam jak rozmawia przez telefon.
- Przepraszam Amy myślałam, że nie będzie takiej potrzeby żeby Ci powiedzieć.
- To jest mój ojciec, mimo że mnie zostawił to nadal jest dla mnie ważny i chciałabym znać prawdę. -Wytłumaczyłam.
-Przepraszam Cię naprawdę- głos zaczął jej się łamać. Wstała z krzesła, podeszła do mnie i mocno mnie przytuliła. Wtuliłam głowę w ciało, a ona szeptała mi do ucha jedno i to samo słowo "Przepraszam".
Kiedy już trochę się uspokoiłam udałam się do łazienki i spojrzałam w lustro. Oczy miałam czerwone od płaczu, całe szczęście, że dziś się nie pomalowałam. Rozczesałam włosy szczotką i udałam się do mojego pokoju. Podeszłam do komody i wyciągnęłam z jednej z szuflad pamiętnik mamy. Usiadłam na łóżku i zaczęłam czytać.

"12 czerwiec

 To już chyba jeden z ostatnich moich wpisów do tego pamiętnika. Z dnia na dzień coraz bardziej słabnę, mój mózg już nie reaguje tak jak kiedyś. Przez jedną chwilę wszystko jest dobrze, a potem nie pamiętam kim w ogóle jestem. Amy kiedy zabraknie mnie na tym świecie, postaraj się odszukać swojego ojca i choć trochę naprawić wasz kontakt, wiem że Ci się uda córeczko. Kocham Cię

 Mama."

Dlaczego moje życie jest tak popaprane? Czemu nie mogę mieszkać w przytulnym domku na wsi wraz z tatą mamą i pieskiem? Czemu niektórym życie sprzyja a mnie kopie w tyłek? Przeczesałam ręką włosy i wstałam z łóżka. Odłożyłam pamiętnik na miejsce i poszłam szykować się do wyjścia. Ubrałam się w czarne rurki, bluzkę z krótkim rękawem w czarne paski, kiete i botki z ćwiekami. Włosy rozczesałam i nałożyłam na siebie odrobinę makijażu. Usłyszałam jak telefon dzwonił. Szybko pobiegłam do pokoju i odebrałam telefon.
- Tak?- zapytałam zakładając włosy za ucho
- Jesteś już gotowa? -zapytała Alice
- Pewnie
- To schodź na dół moja mama nas zawiezie - powiedziała i od razu się rozłączyła.
Zrobiłam tak jak powiedziała. Schowałam telefon i portfel do torebki i zeszłam na dół. Bez słowa opuściłam dom. Miałam żal do ciotki, że o niczym mi nie powiedziała, zachowała się jak jakieś dziecko. Skoro ojciec nie chce mieć ze mną nic do czynienia to mogła powiedzieć mi o tym od razu. Poprawiłam torebkę i ujrzałam zbliżające się auto. Z wymuszonym uśmiechem wsiadłam do auta i przywitałam się z mamą Alice. Całą drogę nic się nie odezwałam, przyjaciółka co jakiś czas szturchała mnie ręką i czekała na wyjaśnienia, ale udawałam że nic takiego się nie stało.
- Wrócimy na nogach, albo przyjedzie po nas wujek Amy - powiedziała Alice mamie, a ta po chwili odjechała.
- Powiesz mi co się dzieje? - zapytała przyjaciółka
- Nic się nie dzieje - powiedziałam takim tonem, który oznaczał koniec rozmowy.
- Jak chcesz - powiedziałam obrażona i poszła szybciej. Głośno wypuściłam powietrze.
Nienawidziłam zimy, dni były krótkie, a noce długie, na dodatek, żeby nie zmarznąć trzeba by było ubrać kilka swetrów i grubą kurtkę z kożuchem. Weszłam za Alice do klubu i od razu skierowałam się do baru. Musiałam jakoś odreagować więc zamówiłam sobie drinka. Kiedy dostałam swoje zamówienie w ekspresowym tempie wypiłam zawartość.
- Czemu ty siedzisz tu a Alice w loży? -zapytał znajomy mi głos. Odwróciłam głowę w jego stronę i spojrzałam w jego niebieskie tęczówki pełne zaciekawienia. Wzruszyłam jedynie ramionami.
- Pokłóciłyście się ?- nie dawał za wygraną
- Niall odczep się chcę zostać sama - wydarłam się na niego i zaraz tego pożałowałam. Wiedziałam jaki jest on troskliwy i wrażliwy - Niall przepraszam - powiedziałam ale na nic, bo chłopak wstał z krzesła i poszedł w drugą stronę.
- Poproszę to samo - zwróciłam się do barmana
- Już się robi - odpowiedział młody i przystojny mężczyzna i puścił mi oczko. Zapewne gdybym była teraz w humorze zaczęłabym się głupio do niego uśmiechać i sprawiać żeby ze mną porozmawiał, ale w takiej sytuacji nie miałam ochoty żeby nawet tu siedzieć. Wypiłam pełną szklankę alkoholu z sokiem i odeszłam od baru. Z głośników dobiegł głos ogłaszający pierwszą walkę. Pierwszą walkę miał stoczyć Zayn z kolesiem, którego nazwiska nie potrafię nawet wymówić. Dźwięk głośnego dzwonka i zaczęli walczyć. Bacznie przyglądałam się Zayn'owi był w swoim żywiole, czuł się jak pan świata. Kiedy na niego patrzyłam humor automatycznie mi się poprawiał.
- Zayn jesteś zdyskwalifikowany - powiedział głośno sędzia.
- Kpisz sobie niby dlaczego - powiedział nieźle wkurzony Malik.
- Złamałeś zasadę, mówiłem wyraźnie nie ma wydłubywania sobie oczu, kopania w miejsca intymne i ciągnięcia za włosy - powiedział sędzia akcentując każde słowo.
- Przecież nawet nic mu się nie stało - zaczął krzyczeć Malik.
- Nie obchodzi mnie to. Zejdź z maty Malik- wydarł się mężczyzna. Zayn podszedł do niego i plunął mu na twarz, wszyscy w pomieszczeniu zaczęli krzyczeć. Nie dało się nic zrozumieć przez te wszystkie krzyki.
Wycofałam się z tłumu i ujrzałam jak Zayn kieruję się w stronę wyjścia ewakuacyjnego, poszłam za nim. Przeszłam przez drzwi i przez dłuższą chwilę szłam wąskim korytarzem by wyjść na świeże powietrze. Wciągnęłam mocno powietrze i zamknęłam oczy. Cisza spokój, nie to co się dzieje tak w środku. Zeszłam z małych schodków i zobaczyłam Zayn palącego papierosa. Podeszłam do niego.
- Czego ?- powiedział. Nie miłe przywitanie. Nie jest dobrze - pomyślałam i przygryzłam dolną wargę.
- Przestań to robić - powiedział, a ja spojrzałam na niego zdezorientowana.
- Nie przygryzaj wargi - powiedział chłodno i mocno się zaciągnął.
- To z przyzwyczajenia - odpowiedziałam
- No to się odzwyczaj - powiedział i uśmiechnął się tak wrednie jak jeszcze nigdy nie widziałam.
Zaczęłam się powoli denerwować, o co mogło mu chodzić? Na początku naszej znajomości był miły i wydawało mi się, że jest mną zainteresowany a teraz? Taki cham się z niego zrobił. Usiadłam obok niego na skrzynkach po piwach i nic się nie odzywałam. To było potwornie żenujące. Nagle zadzwonił mu telefon.
- Czego?- powiedział chłodno do telefonu.
- Jestem okropnie wkurzony, popaprane życie.
- Nie denerwuj mnie odezwę się potem.- Rozłączył się.
- Ludzie mają bardziej popaprane życie od Ciebie uwierz- powiedziałam i zostawiłam go samego. Zakochany w sobie egoista.
________________________________________________
Cześć kochani:)
Jest mi głupio, że po około dwóch miesiącach dodałam rozdział:(
Spowodowane było to tym, że w moim życiu wiele się zdarzyło. Szok, radość, a następnie smutek.
Postaram się jak najczęściej dodawać rozdziały, ale może to być trudne bo w szkole mam tyle nauki. Jak dobrze, że teraz jest przerwa świąteczna :D
Merry Christmas everyone!

piątek, 20 września 2013

Rozdział 20

Obudził mnie dźwięk budzika. Zaspana sięgnęłam ręką po telefon i wyłączyłam budzik. Niechętnie otworzyłam oczy i wstałam z łóżka. Zimno od paneli dało po sobie od razu znać, ponieważ na ciele pojawiła się gęsia skórka. Na paluszkach udałam się do łazienki. Ściągnęłam z siebie piżamę i weszłam pod prysznic. Odkręciła kurek i pozwoliłam gorącej wodzie swobodnie spływać po moim nagim ciele. Po dość długim prysznicu opuściłam kabinę i okryłam się ręcznikiem. Wyszłam z łazienki i wróciłam do pokoju. Podeszłam do szafy i utworzyłam ją na oścież. Jak zwykle ten sam problem. Przez chwilę stałam nieruchomo i zdecydowałam się na czarne długie spodnie, luźną bluzę z nadrukiem i do tego czarne vansy. Włosy związałam w niechlujnego koka. Kiedy byłam już cała gotowa zeszłam na dół i zrobiłam sobie po raz pierwszy od dłuższego czasu kanapki z kakaem na śniadanie. Ze smakiem zjadłam posiłek i udałam się do łazienki umyć zęby. Wzięłam torbę z pokoju i zeszłam na dół. Ubrałam na siebie kurtkę w kolorze khaki. Październikowa pogoda nie należała do udanych. Non stop padało i było zimno. Cud się zdarza kiedy raz na jakiś czas zaświeci słońce. Zatrzymałam się przy jezdni i spoglądałam na przejeżdżające samochody. W końcu jeden się zatrzymał i otworzyły się drzwi. W środku zobaczyłam uśmiechniętą od ucha do ucha Alice.
- Dzień dobry- powiedziałam kiedy wsiadłam do samochodu, mama Alice szeroko się uśmiechnęła.
-Nauczyłaś się na chemię ?- zapytała się przyjaciółka.
- Na śmierć o tym zapomniałam- nagle zrobiło mi się gorąco.
- Spokojnie dział nie jest bardzo trudny i chemia jest na ostatniej więc masz trochę czasu na naukę -pocieszyła mnie Alice. Wiedziałam, że w końcu o czymś zapomnę. Z chemią nie radziłam sobie najgorzej, więc bardzo zależało mi na dobrej ocenie. Kiedy wysiadłyśmy z auta. Od razu skierowałam się w stronę szkoły, znalazłam sobie zaciszne miejsce i zaczęłam się uczyć.
- Zapomniałaś o sprawdzianie, kartkówce?- usłyszałam głos nade mną. Doskonale wiedziałam do kogo należał. Uśmiechnęłam się pod nosem i uniosłam głowę do góry. Zayn patrzał się na mnie tymi swoimi hipnotyzującymi oczami i delikatnie się uśmiechnął kiedy zobaczył że robię to samo. Przygryzłam wargę i opuściłam wzrok.
- Nie rób tego- usłyszałam. Ponownie na niego spojrzałam i zmarszczyłam brwi.
- Ale czego?- zapytałam zdezorientowana.
- Nie przygryzaj wargi
- Denerwuję Cię to?- zapytałam
- Bardziej irytuje i rozprasza - wytłumaczył a ja się zaśmiałam. Kto by powiedział że taka rzecz może rozproszyć Zayn'a. Miałam wielką ochotę w jakikolwiek sposób zbliżyć się do niego. Tak Zayn był zdecydowanie chłopakiem moich marzeń. Zadzwonił dzwonek na lekcje. Wstałam ze schodów założyłam torbę na ramię i spojrzałam na Zayn'a. Wyglądał teraz jakoś dziwnie. Przypomniało mi się wydarzenie z przed 3 tygodni ognisko u mnie i podsłuchanie rozmowy Zayna z Bellą. Od tego czasu codziennie zadaję sobie pytanie o jaki plan chodzi. Posłałam mu uśmiech który z pewnością wyglądał sztucznie i go wyminęłam i poszłam na lekcję. Moją pierwszą lekcją była matematyka. Cała lekcję uważnie słuchałam i rozwiązywałam wszystkie zadania. Matematykę miałam we krwi.

                                                                              ***
Cały dzień przyglądałam się tej całej Amy. Od samego początku kiedy ją zobaczyłam czułam do niej nienawiść. Może była miła, pomocna, ale to mnie bardzo w niej wkurzało. Następnie potrafi śpiewać i to jak. Mimo, że za nią nie przepadam głos miała piękny, czasem myślę że nawet lepszy od mojego, ale po chwili wyrzucam to stwierdzenie z głowy. W głębi duszy miałam nadzieję, że mój plan dotrwa końca. Zayn nieźle spisuje się w roli podrywacza Amy, choć ostatnio zrobił się jakiś dziwny i zaczął stawiać mi opór. Zbliżał się koniec lekcji wokalnych. Spakowałam swoje rzeczy do torebki i kiedy zadzwonił dzwonek wstałam z ławki.
- Amy- usłyszałam wołanie nauczyciela, ale dziewczyna była tak zajęta uczeniem się, że nie zauważyła że ktokolwiek ją woła. Jak najprędzej podeszłam do biurka nauczyciela.
- Przekazać coś morze Amy?-zapytałam
- O Amber jakbyś mogła. Przypomnij jej, że zbliża się wielki zimowy musical. W przyszły wtorek są przesłuchania do głównych ról. Powiedz jej, że zgodnie z zasadami szkoły jeśli nowy uczeń nie weźmie udziału w żadnej przedstawieniu, konkursie zostanie wyrzucony ze szkoły bez możliwości powrotu. No bo poco nam uczniowie, którzy w ogóle nie angażują się w obowiązki szkolne.
- Rozumiem proszę pana. Przekażę jej- powiedziałam i z wielkim uśmiechem opuściłam klasę. No to Amy już niedługo się pożegnamy- pomyślałam sobie.

                                                                             ***
Koniec lekcji. Nareszcie zaczął się weekend. Alice miała racje dział z chemii wcale nie był taki trudny i bez problemu nauczyłam się go na każdej przerwie. Liczę na jak najlepszą ocenę. Ubrałam na siebie ciepłą kurtkę i zmierzyłam na parking gdzie już czekała na mnie ciocia. Wsiadłam do samochodu i pojechałyśmy do domu. Byłam potwornie zmęczona. Zjadłam obiad, chwilę pobawiłam się z dzieciakami i poszłam do siebie na chwilę się położyć. Położyłam się pod ciepłym kocykiem, było mi tak wygodnie. Zabrzęczał mi telefon. Wzięłam go z nocnej półki i przeczytałam wiadomość, która była od przyjaciółki.
" Dziś w klubie "Victoria" mają odbyć się walki. Idziesz????"
Po chwili odpisałam.
"Nie mam pojęcia"
Nie musiałam długo czekać na odpowiedź
" Zayn tam będzie to co? Tylko tym razem nie pozwól namawiać mi Cię przez okno"
"Dobrze pójdę"- napisałam i odłożyłam telefon na miejsce.
Po cichutku zeszłam na dół i usłyszałam rozmowy dochodzące z kuchni. Jak to ja zaczęłam podsłuchiwać.
- Mark ty jesteś niepoważny, myślisz że przez całe życie będziesz się przed nią chował. Mieszkacie w tym samym miejscu to jest nie możliwe żebyście się nie spotkali. Przecież kiedy Amy Cię zobaczy od razu rozpozna, że jesteś jej ojcem.
Czy ja właśnie dobrze usłyszałam?
___________________________________________
Dobry wieczór wszystkim
Piekielnie przepraszam, że tak rzadko dodaję teraz rozdziały, ale sami zapewne wiecie szkoła, lekcje, zajęcia dodatkowe i tak w kółko. Postaram się to zmienić i dodawać rozdziały co 3 dni. Trzymajcie za mnie kciuki!
JUŻ WIECIE NA CZYM POLEGA PLAN AMBER? I CO MYŚLICIE O SAMYM KOŃCU TEGO ROZDZIAŁU. CZYŻBY OJCIEC AMY JEDNAK ŻYŁ?


PS. Tak wiem rozdział nie za ciekawy, ale w następnym postaram się trochę rozpisać.
Buziaki :*

środa, 11 września 2013

Rozdział 19

Coś mnie w środku zabolało. Widok tej blondynki i Zayn'a kompletnie mnie załamał. Jeszcze kilka dni temu byłam pewna, że jest mną zainteresowany, a tą blondynką wtedy się nie przejmowałam, ale teraz kiedy przyszli tu do mnie, znowu to poczułam, tysiące małych ostrzy w moim sercu. Wstałam z ławki i poszłam w stronę gości. Spotkaliśmy się w połowie drogi.
- Sorry za spóźnienie, ale Bella nie wiedziała w co się ubrać- powiedział i pocałował dziewczynę w policzek a on uśmiechnęła się w sposób mówiący "on jest mój". Bella zilustrowała mnie wzrokiem od dołu do góry i skrzywiła swoje usta. Zrobiłam dokładnie to samo zjechałam ją od góry do dołu. Była wysoka i miała figurę modelki. Jej długie i zapewne gęste blond włosy wyglądały jakby dopiero wyszła z najdroższego salonu fryzjerskiego. Była ubrana w jasne jeansy, czarną luźną bluzkę i na to założoną miała skórę z ćwiekami. Przy niej wyglądałam jak bezdomny. Założyłam pasmo spadających włosów na twarz za ucho i spojrzałam na Zayn'a. Jego usta ułożone były w podłużną linię.
- To jest Louis - wskazał na chłopaka obok niego.
- Amy- podałam mu rękę a on ją uścisną. Wydawał się miłym kolesiem, ale pozory tylko mylą. Już się o tym przekonałam.
- Bella- powiedziała blondynka i podała mi dłoń, pokazując jej idealne paznokcie. Uścisnęłam jej dłoń i zrobiłam krok w tył. Wszyscy znajomi, którzy zjawili się wcześniej stali obok mnie. Każdego z każdym zapoznałam. Alice była bardzo podekscytowana, ale ona ma tak zawsze. Najbardziej bałam się spotkania Liam'a i Zayna. Tak jak myślałam Zayn potraktował mojego przyjaciela jak powietrze. Od razu do niego podeszłam i spojrzałam na niego pocieszającym spojrzeniem.
- Nic nie poradzisz na tego idiotę - szepnął mi do ucha - nadal się zastanawiam dlaczego go zaprosiłaś- dodał.
- Długa historia - próbowałam wymigać się od tematu.
Wszyscy wrócili do stolika. Podeszłam do grilla i zaczęłam przewracać kiełbaski na drugą stronę. Usłyszałam rozmowy, śmiechy. Uśmiechnęłam się pod nosem, może ten wieczór zaliczy się do udanych. Wróciłam do stolika, humory dopisywały każdemu, nawet Liam i Zayn, którzy nie mieli już o czym rozmawiać, zamienili ze sobą kilka zdań. Zajęłam miejsce obok Niall'a i nalałam sobie pepsi. Nagle Louis wstał i wyciągnął zza siebie wódkę. Wszyscy jak na zawołanie się zaśmialiśmy.
- Proszę to dla Ciebie, wiem, że jesteś niepełnoletnia i mam nadzieję że rodzice nie dowiedzą się o tym - wskazał na flaszkę i się zaśmiał. Wzięłam do ręki wódkę i również się zaśmiałam. Louis chyba nie miał pojęcia, że mieszkam z wujkami, ale to nawet dobrze, przynajmniej jedna osoba mniej która miałaby się nade mną rozżalać. Niall wziął ode mnie wódkę i zaczął rozlewać, zajęłam swoje poprzednie miejsce. Alice nachyliła się i szepnęła mi do ucha.
- Po co on przyszedł z tą blondyną?
- Sama już nic nie rozumiem- powiedziałam i spojrzałam w kierunku "szczęśliwej" pary. Zayn objął Belle w pasie i co chwilę dawał jej buziaki w policzek i usta. Ona nie została mu dłużna i wtopiła się swoimi wargami w jego szyję.
- Pogadamy później - głos Alice przerwał mi wpatrywanie się w Zayna i Belle. Wstałam z ławki i podeszłam do grilla Harry właśnie wcielał się w rolę kucharza. Brakowało mu tylko fartucha.
- I jak Ci idzie grillowanie? -zaśmiałam się, loczek na mnie spojrzał i uśmiechnął się od ucha do ucha. W gotowaniu czuł się jak ryba w wodzie. Usłyszałam jakieś trzaski odwróciłam się i zobaczyłam Louisa, Niall'a i Liam'a rozpalających ognisko. Na śmierć o tym zapomniałam, podbiegłam do nich i zobaczyłam jak sobie radzą. Szło im to całkiem nieźle, po chwili do ogniska zeszli się wszyscy goście. Przynieśliśmy specjalne kije i kiełbasę do smażenia  na ognisku. Każdy nabił kiełbasę na kijek i zaczęliśmy je smażyć. Dwulitrową wódkę opróżniliśmy naprawdę bardzo szybko, od zawsze miałam mocną głowę więc nawet nie poczułam, że coś mi jest. Natomiast Alice po pięciu kieliszkach czuła, że już jest jej fajnie. Kochałam tą dziewczynę była naprawdę niemożliwa. Niall wziął gitarę i zaczął grać na niej a my zaczęliśmy śpiewać, nie miałam pojęcia, że to ognisko może być aż tak udane.
- Amy - powiedziała Alice a ja natychmiast odwróciłam głowę w jej stronę.
- Słucham Cię.
- Pozwolisz mi, że zostanę u Ciebie na noc?- zapytała.
- Jasne, lepiej żebyś nie wracała w takim stanie do domu- powiedziałam i przytuliłam przyjaciółkę. Rozejrzałam się ogrodzie nigdzie nie widziałam Zayn'a i Belli. Czyżby poszli już do domu i nic mi nie powiedzieli? Wstałam z małego pieńka i podeszłam do rozśpiewanego Louisa. Ten chłopak to był dusza towarzystwa, usiadł najbliżej Niall'a i śpiewał na cały głos.
- Hej Lou nie wiesz gdzie poszli Zayn i Bella?- zapytałam
- Mówili coś, że pójdą to twojego pokoju- odpowiedział mi i wrócił do śpiewania.
Od razu ruszyłam w stronę mojego pokoju. Kiedy weszłam do kuchni poczułam czyjąś rękę na moim ramieniu. Odwróciłam się i zobaczyłam za sobą Harry'ego. Ten to był nieźle piany. Oprócz wódki wypił jeszcze cztery piwa, które przyniósł razem z Niall'em. Spojrzałam na niego pytająco, jego wzrok był tajemniczy, na twarzy gościł delikatny uśmieszek.
- Amy- powiedział i uśmiechnął się najszerzej jak potrafi.
- Tak Harry?- zaśmiałam się widząc jego oczy, były całe czerwone.
- Jesteś taka piękna - powiedział i zrobił krok w przód.
- Dzięki Harry - powiedziałam i nie wiedziałam do czego zmierza ta rozmowa.
- Jesteś naprawdę bardzo bardzo piękna- powiedział ponownie a ja wybuchłam nie pohamowanym śmiechem.
- Dobra Styles ogarnij się. Jak Ci to opowiem kiedy będziesz trzeźwy to mi nie uwierzysz- powiedziałam, a ten przycisnął mnie to ściany i poczułam jego wilgotne usta. Zaczął całować mnie tak delikatnie, zanim się zorientowałam jego język znajdował się w moich ustach. Szybko go odepchnęłam.
- Harry co ty robisz - powiedziałam i ruszyłam w stronę swojego pokoju. Kiedy znalazłam się przed wejściem do pokoju, bałam się chwycić za klamkę i otworzyć drzwi. Jaki obraz mogłam tam zobaczyć? Obmacujących się Zayn'a i Belle i robiących nie wiadomo co na moim łóżku. Przystawiłam ucho do drzwi i zaczęłam nasłuchiwać.
- Czy to jest konieczne, żeby siedzieć tu u niej?- zapytała Bella
- Obiecałem siostrze że pomogę dokończyć jej plan - powiedział Zayn a mnie zamurowało. Jaki zaś plan?
____________________________________
Witam wszystkich.
Przepraszam za aż tak długą nie obecność, ale pod koniec wakacji rodzice zorganizowali spontaniczny wyjazd na tydzień nad morze i nie miałam czasu pisać. Przyszedł rok szkolny i od samego początku musiałam wziąć się do nauki.
Jeszcze raz przepraszam <3
Jak wam się podoba rozdział?
JAK MYŚLICIE CO TO JEST ZA PLAN. PISZCIE W KOMENTARZACH :D

piątek, 16 sierpnia 2013

Rozdział 18

Obudziły mnie promyki słońca, otworzyłam zaspane oczy i przeciągnęłam się na łóżku. Sobota, jak ja kocham takie dni. Dziś miał się odbyć grill. Nie chętnie wstałam z ciepłego łóżka i podeszłam do okna. Pogoda jak na razie sprzyjała. Było bezchmurne niebo, świeciło słońce i wiał delikatny wiaterek. Otworzyłam na oścież okno, żeby się przewietrzyło i poszłam do łazienki. Ściągnęłam z siebie piżamę i weszłam do kabiny prysznicowej. Odkręciłam kurek i ciepła woda zaczęła spływać po całym moim ciele. Z małej półki zrobionej w ścianie wzięłam czekoladowy żel i nałożyłam go na ciało. Powietrze w kabinie wypełniło się zapachem czekolady. Po kilkunastominutowym prysznicu, wyszłam z kabiny i owinęłam się ręcznikiem, to samo zrobiłam z włosami. Wyszłam z łazienki i krocząc po zimnych panelach dotarłam do szafy, otworzyłam ją i rozejrzałam się za ciuchami, które mogłabym ubrać na dzisiejszy dzień. W końcu zdecydowałam się na długie czarne spodnie, które podwinęłam do kostki i błękitny sweter. Wzięłam ubrania i wróciłam do łazienki. Wytarłam się ręcznikiem i spojrzałam na biodro, skrzywiłam się. Wyglądało jeszcze gorzej niż wczoraj, siniak się powiększył i był koloru żółto-fioletowego. Ohyda. Założyłam na siebie bieliznę, a następnie wybrane przed chwilą ubrania i rozczesałam mokre włosy. Podłączyłam suszarkę do kontaktu i zaczęłam suszyć swoje blond długie włosy. Po jakimś czasie włosy były całkowicie suche i zrobiłam sobie lekki makijaż, który polegał na wy tuszowaniu rzęs i zrobieniu kresek eyeliner'em. Wyszłam z łazienki i pościeliłam łózko. Wyszłam z pokoju, zbiegłam po schodach i udałam się do salonu, z którego dobiegały śmiechy. Widok, który zobaczyłam bardzo mnie ucieszył. Ciocia i wujek bawiący się z dzieciakami. Niby nic takiego, ale fajnie patrzeć na rodzinę, która znowu jest szczęśliwa. Zrobiło mi się smutno. Zawsze byłam sama z mamą nigdy przy mnie nie było taty, nawet nie wiem jak on wyglądał. Opuściłam salon i poszłam do kuchni, tradycyjnie zrobiłam sobie płatki z zimnym mlekiem, ale tym razem nie były one czekoladowe, ale miodowe. Wzięłam miskę i łyżkę do rąk i poszłam do góry. Położyłam swoje śniadanie na biurku i otworzyłam szufladę z bielizną, na jej dnie znajdował się pamiętnik mamy. Tyle ostatnio się działo, że zapomniałam o nim. Otworzyłam pamiętnik i zaczęłam czytać przemyślenia mamy.

"12.05.13

           Nie mam pojęcia co się ze mną dzieje. Mój mózg zaczyna szaleć. Jednego dnia jestem świadoma wszystkiego, drugiego zapominam gdzie jestem i kim są Ci ludzie co ciągle się przy mnie kręcą. Opadam powoli z sił. Rak daje już o sobie znać. To ostatnie chwile kiedy mogę jeszcze w miarę normalnie funkcjonować. Amy wiem, że to czytasz, a więc chcę wyjaśnić kilka spraw o których nigdy nie rozmawiałyśmy :
Pierwszą z nich jest brak ojca. Przepraszam Cię skarbie, że musiałaś wychowywać bez niego, ale nie mogłam nic na to poradzić. To na wybrał życie z inną kobietą z dala od nas. Mam nadzieję, że kiedyś go jeszcze poznasz i nadrobicie stracony czas.
Po drugie, wiem jak ważna jest dla Ciebie muzyka, razem ją kochamy. Jesteś bardzo utalentowana nie dość, że potrafisz pięknie śpiewać to jeszcze grasz na gitarze i perkusji jak zawodowiec.
Jestem z Ciebie taka dumna. Proszę Cię nigdy nie rozstawaj się z muzyką, niech ona będzie częścią twojego życia. Kiedy będziesz śpiewać lub grać, to będziesz mnie wspominać. Kocham Cię tak bardzo.
Jest mi okropnie przykro, że nie będę Cię wspierać kiedy zaczniesz dorastać. Tulić i pocieszać kiedy zrani Cię jakiś chłopak, ale mam nadzieję, że jakoś mi wybaczysz i będziesz żyła dalej.

                                                                                                       Twoja kochająca mama, Kate"

- Tak bardzo Cię potrzebuję - szepnęłam i zaczęłam płakać. Kilka kropli spadło na kartkę i rozmyło lekko litery. Wytarłam mokre policzki wierzchem dłoni i spojrzałam na pamiętnik, który jeszcze kilka miesięcy temu trzymała go moja mama. Tak bardzo ją kochałam i potrzebowałam. Brakowało mi wypadów z rodzicielką na zakupy czy wieczornych rozmów, ale jak to napisała mama muszę żyć dalej. Drzwi do pokoju się uchyliły, uniosłam głowę i zobaczyłam ciocie Emily.
- Co jest Amy? - zapytała i usiadła obok mnie. Pokazałam jej pamiętnik, a ona zaczęła czytać.
- To piękne- powiedziała kiedy przeczytała to samo co ja przed chwilą. Zbliżyła się do mnie i mocno przytuliła. O tak zdecydowanie mi tego brakowało. Mogłam poczuć się przez chwilę, jakby to mama mnie przytulała. Ciocia delikatnie złapała mnie za biodro, zacisnęłam zęby z bólu. Ciocia spojrzała na mnie zdezorientowana i uniosła do góry mój sweter. Spojrzała najpierw na mojego siniaka, następnie na mnie szukając wyjaśnień.
- Co się stało Amy?- zapytała i zakryła to ohydztwo moim swetrem.- Możesz mi powiedzieć.
- To przez Zack'a- powiedziałam w końcu.
- Jak to przez niego?
- Nie jest osobą za jaką go uważałam, tak naprawdę to kretyn, który nie potrafi trzymać łap przy sobie - powiedziałam i myślami wróciłam do zdarzenia z przed kilku dni.
- To dlatego Zayn miał rozciętą wargę i podbite oko- powiedziała ciocia a ja kiwnęłam głową. Ponownie mnie przytuliła, uważając by nie dotknąć mnie w bolące miejsce. Uśmiechnęłam się pod nosem i wtuliłam się w ciocię. Cieszyłam się że nie chciała dalej drążyć tego tematu.
Kiedy ciocia opuściła mój pokój spojrzałam na zegarek. Była godzina 15. Wstałam z łózka i podeszłam do szafy żeby założyć buty. Wybrałam czarne convery. Zeszłam po schodach na dół i udałam się do kuchni gdzie ciocia zaczęła szykować produkty na grilla. Dała mi pieniądze i poszłam do sklepu. Szybko uwinęłam się z zakupami i wróciłam do domu. Położyłam zakupy na blacie i poszłam do ogrodu. Wujek czyścił właśnie grilla.
-Pomóc w czymś?- zapytałam
- Mogłabyś przynieść trochę drewna z szopy, zrobimy jeszcze ognisko- uśmiechnął się do mnie, a ja zrobiłam to o co mnie poprosił. Wzięłam jak najwięcej kawałków drewna i zaniosłam je do ogniska. Nie obyło się bez wbicia sobie drzazgi. Przed godziną 17 wszystko było gotowe. Teraz było mi tylko czekać na gości. Nie wiem czy dobrze zrobiłam zapraszając Zayna i Liama. Może być trochę napięta atmosfera. Zadzwonił dzwonek do drzwi. Podbiegłam i otworzyłam drzwi. Jako pierwszy przyszedł Liam ze swoim przyjacielem Andym. Przy okazji bardzo zabawny gość. Zaraz za nimi przyszli Alice, Harry i Niall. Zapoznałam ich nawzajem i chyba się polubili. Niall od razu zaczął wygłupiać się z Andym a Liam rozmawiał z Harrym o muzyce. Muzyka dla Liam'a była bardzo ważna, stanowiła część jego życia. Już jako dziecko śpiewał i wystukiwał rytm na taborecie. Rodzice szybko odkryli u niego talent. Zbliżała się 17.30 a Zayn'a i jego znajomych nigdzie nie było. Może jednak stwierdził, że nie przyjdzie? Wszyscy usiedliśmy przy stole i zaczęliśmy jeść upieczone przez siebie kiełbaski na ognisku. Usłyszałam szumy odwróciłam się do tyłu i zobaczyła idącego w naszą stronę Zayn'a, Louisa i tą tajemnicza blondynkę, która trzymała właśnie za rękę chłopaka moich marzeń.

______________________________
Dobry wieczór kochani!
JAk wam się podoba rozdział ? Trochę taki nudnawy, ale już w następnym rozdziale dowiecie się jak przebiegło ognisko. 
Jakieś przypuszczenia co może się stać?
Jestem ciekawa każdego pomysłu, naprawdę !
Czekam na wasze komentarze !!!
Love.

czwartek, 15 sierpnia 2013

Rozdział 17

Stałam nieruchomo w objęciach Zayn'a. Czułam się przy nim taka bezpieczna, wiedziałam, że kiedy z nim jestem nic mi się nie stanie. Było mi bardzo zimno wtuliłam się jeszcze bardziej w chłopaka.
- Przepraszam- szepnęłam ledwo słyszalnym głosem
- Za co?- zapytał dalej mnie tuląc.
- Mogłam Cię posłuchać i nie spotykać się z nim, jestem taka głupia- z oczu poleciały słone łzy.
- Popatrz na mnie - powiedział, a ja powoli uniosłam głowę do góry. Patrzałam prosto w jego brązowe oczy, które przepełnione teraz były troską. - Nie jesteś głupia, to co się dziś stało- zrobił dłuższą pauzę- po prostu musisz o tym zapomnieć - ponownie mocno mnie przytulił. Nie miałam największej chęci go puszczać. Jego obecność sprawiała, że nagle czułam się taka szczęśliwa. Uśmiechnęłam się pod nosem. Kto by pomyślał, że zauroczę się w największym postrachu szkoły. Mój uśmiech na twarzy nie trwał długo, ponieważ przypomniałam sobie tą tajemniczą blondynkę z którą widziałam wczoraj i dziś Zayn'a. Uwolniłam się z objęcia Mulata i przejechałam ręką po głowie. Usłyszałam szelest w fabryce i po chwili w drzwiach pojawił się Zack, jego twarz była cała w krwi. Zayn nieźle go pobił. Stanęłam za Zayn'em i mocno ścisnęłam jego ramię, wbijając w niego paznokcie. Zack zeskoczył z niewysokiego murka i szedł prosto w naszą stronę, schowałam się całkowicie za Zaynem i zamknęłam oczy.
- Jeszcze raz się do niej zbliżysz, a skończysz gorzej niż dziś- powiedział zimnym tonem Zayn, że aż mnie przeszły ciarki.
- Dziwka -powiedziałam Zack. Zanim się zorientowałam Zayn'a nie było przy mnie, tylko rzucił się na Zack i zaczął uderzać go pięściami. Ten widok mnie przeraził, zasłoniłam buzię rękoma i przyglądałam się całej tej sytuacji. W końcu podbiegłam do chłopaków i próbowałam odciągnąć Zayn'a.
- On nie jest tego wart- krzyknęłam, a chłopak automatycznie odsunął się od Zack'a. Spojrzałam na Zack'a powoli zbierał się z ziemi i poszedł z powrotem do fabryki. Złapałam Zayn'a pod rękę i powoli zmierzyliśmy w stronę mojego domu. Obrzydzenie jakie czułam do Zack'a było nie do opisania. Nienawidziłam każdej minuty spędzonej z nim, nienawidziłam siebie za to że byłam taka naiwna i głupia. Minie trochę czasu zanim znowu będę ufać chłopakom. Zanim się zorientowałam staliśmy pod moim domem.
- Zayn- powiedziałam a chłopak na mnie spojrzał- proszę nie mów o tym mojej cioci
- Nie powiem - odrzekł i poszliśmy w stronę drzwi. Złapałam za klamkę i chwilę się wahałam zanim otworzyłam drzwi. Weszliśmy do środka, ściąnęłam buty to samo zrobił Zayn i po chwili ciocia pojawiła się w holu.
- Amy wszystko w porządku?- zapytała patrząc na mnie z troską.
- Tak wszystko jest okay, po prostu zasiedziałam się z Zackiem w tej fabryce- kiedy tylko wypowiedziałam to imię, wzięło mnie na wymioty.
- W porządku- widziałam, że ciocia mi nie wierzy dziwnie przyglądała się Zaynowi, spojrzałam na niego jego warga była cała rozcięta i dopiero teraz zauważyłam lekko sine oko.
- To my już idziemy do mnie - powiedziałam i pociągnęłam chłopaka za sobą. Kiedy przekroczyłam próg drzwi swojego pokoju głośno odetchnęłam z ulgą. Usiadłam na łóżku i dopiero teraz poczułam potworny ból na biodrze. Zniżyłam lekko spodenki i zobaczyłam wielkiego siniaka.
- No to świetnie - mruknęłam pod nosem. Zayn podszedł do mnie i spojrzał na mojego siniaka, którego mam przez Zack'a.
- Do wesela się zagoi- powiedział i zaczął oglądać mój pokój. Do wesela się zagoi? Czy on sobie kurwa żartuje? Najpierw martwi się o mnie, przybiega jak książę na ratunek i zamiast sprawić by ból trochę ustąpił on mi mówi, że do wesela się zagoi. Zmarszczyłam brwi i wpatrywałam się w jeden punkt na ścianie.
- Kurwa- usłyszałam i momentalnie się ocknęłam. Wstałam z łóżka i podeszłam do Zayn'a, który był w łazience.
-O co chodzi?- zapytałam. Chłopak nic nie powiedział tylko wskazał na oko. No nieźle przyłożył mu Zack. Zostawiłam go samego w pokoju i po cichu zeszłam na dół. Weszłam do kuchni i nasypałam trochę lodu do woreczka. Wróciłam na górę, Mulat siedział na moim łóżku. Bez słowa do niego podeszłam i przyłożyłam zimny okład na podbite oko. Zacisnął na moment zęby, ale po chwili się rozluźnił i wpatrywał się we mnie z uwagą.
- Połóż się - nakazał a ja zrobiłam to co powiedział. Położyłam się wygodnie na łóżku i zamknęłam oczy. Poczułam dłonie Zayna przy moim spodenkach, odpiął zamek i zsunął lekko moje spodenki. Moje ciało zesztywniało. Uniosłam się na łokciach do góry i patrzałam na dalsze poczynania chłopaka. Wziął woreczek z lodem i przyłożył je do mojego biodra. Zacisnęłam mocno zęby, a z oczu wydobyła się słona łza. Ten siniak dopóki nie zniknie przypominać mi będzie o tym okropnym dniu. Powoli ból zaczynał znikać. Zayn był teraz taki czuły troskliwy. Serio? Naprawdę nie rozumiałam tego chłopaka. Najpierw "do wesela się zagoi" a teraz taki troskliwy. Muszę przyzwyczaić się do jego nagłych zmian zachowań. Lód w woreczku powoli zaczął się topić. Podniosłam się z łóżka i ruszyłam w stronę szafy. Wyciągnęłam z niej wygodne dresy i jakąś rozciągniętą koszulkę. Poszłam do łazienki i szybko się przebrałam. Spojrzałam w lustro, na szczęście nie miałam żadnych śladów na twarzy. Wyszłam z łazienki i z powrotem usiadłam na łóżku. Zayn siedział dokładnie na przeciw mnie i ze skupieniem wpatrywał się we mnie. Zmarszczyłam brwi o co mogło mu chodzić? Widząc moją reakcje zaśmiał się i przejechał ręką po swoich włosach.
- Dziękuję bardzo -powiedziałam i delikatnie się uśmiechnęłam.
- Nie ma za co Amy, dobrze że nie zdążył posunąć się dalej- aż strach pomyśleć co by się ze mną działo gdyby Zayn nie dotarł na czas. Spuściłam głowę na dół i zaczęłam przyglądać się moim ręką, które nagle stały się takie ciekawe.
-Chyba dziś nie zrobimy tego projektu -zaśmiałam się
- Mamy jeszcze kilka dni- powiedział chłopak i wstał z łózka. Zaczął iść w kierunku drzwi. Szłam tuż za nim. Zayn szybko ubrał buty i stanął na przeciw mnie.
- W weekend robię grilla jesteś zaproszony- powiedziałam
- Dzięki, mogę z kimś przyjść?- zapytał a ja kiwnęłam głową na znak, że się zgadzam.
- To na razie- powiedziałam i otworzyłam drzwi. Zayn do mnie podszedł i pocałował delikatnie w policzek. Momentalnie zrobiłam się czerwona na twarzy, to było takie piękne uczucie, a pocałował mnie tylko w policzek. Zamknęłam za nim drzwi i udałam się na górę do pokoju. Ból biodra ponownie dał o sobie znać.

                                                                        ***
Wszedłem do domu, ściągnąłem buty i bez słowa udałem się na górę. Z trzaskiem zamknąłem za sobą drzwi i udałem się do łazienki. Przemyłem twarz a kiedy wytarłem ją ręcznikiem zobaczyłem Amber stojącą w moich drzwiach. Uważnie mi się przyglądała.
-Co Ci się stało?- zapytała po chwili.
- Widzisz jak się dla Ciebie poświęcam?- powiedziałem i rzuciłem się na łóżko.
- A więc plan działa - uśmiechnęła się chytrze i klasnęła dłońmi.
___________________________________________________
Dobry wieczór.
Co sądzicie o tym rozdziale, zaczyna się trochę komplikować.
Jak myślicie co to za plan?
Komentujcie <3
Kocham was.

Ps. Zauważyliście, że o Louisie wspomniałam tylko jeden raz? Nie martwcie się już w następnym rozdziale nasz przystojniak się pojawi :)

wtorek, 13 sierpnia 2013

Rozdział 16

- I jak się podobała kolacja?- zapytali przyjaciele, kiedy spotkaliśmy się w szkole.
- Cóż- powiedziałam i zaczęłam opowiadać. - Na początku byli bardzo zdziwieni, w końcu wzięli się za zjedzenie kolacji. Przy okazji - spojrzałam na Harry'ego - wujkowie uwielbiają twoją kuchnię- chłopak się uśmiechnął. Opowiadałam dalej.- Ciocia mówiła, że na początku nic się nie odzywali, ale z czasem zaczęli wyjaśniać sobie co działo się między nimi ostatnio i teraz wszystko jest okay. Ciocia kazała mi przekazać, że jest wam bardzo wdzięczna i w przyszły weekend zaprasza was na grilla - skończyłam opowiadać, a przyjaciele szeroko się uśmiechnęli.
- Z chęcią przyjdę - powiedziała Alice
- Na twoim miejscu już szykowałbym jedzenie, Niall to straszny głodomór - uśmiechnął się Harry, a Niall uderzył go w ramię. Zaśmiałam się.
- Masz może dziś czas? -zapytał Harry.
- Dziś wychodzi nowy film do kin i chcieliśmy go zobaczyć- wyjaśnił Niall.
- Poszłabym, ale dziś nie mogę. Jestem umówiona z Zaynem na dokończenie pracy domowej- powiedziałam.
- W porządku innym razem- uśmiechnęła się Alice, a ja to odwzajemniłam.
Zadzwonił dzwonek i udałam się na lekcje śpiewu. Za dzisiejszej lekcji mieliśmy zajęcia z improwizacji. Usiedliśmy w kółeczku i każdy po kolei  wymyślał jakąś melodię. Mogło to być wszystko, stukanie stopami o podłogę lub podśpiewywanie. Bawiłam się bardzo dobrze. Oczywiście Harry zaczął się wygłupiać i po chwili każdy zaczął się mylić. To były naprawdę zabawne zajęcia. Wszyscy się śmiali, tylko jak zwykle wiecznie naburmuszonej Amber nic nie pasowało. Siedziała na krześle ze skrzyżowanymi rękami na piersi i mierzyła każdego wzrokiem. Lekcja się skończyła i wszyscy opuścili salę. Reszta lekcji bardzo szybko mi minęła. Nawet się nie zorientowałam a skończyłam wszystkie zajęcia i mogłam spokojnie wrócić do domu. Wyszłam przed szkołę, usiadłam na ławeczce i przyglądałam się ludziom. Ujrzałam Zayna rozmawiającego z blondynką, z którą dzień wcześniej się całował. Znowu to poczułam, miliony małych sztyletów przebijających moje serce. Usłyszałam dźwięk klaksonu, wstałam z ławeczki i pomaszerowałam w stronę samochodu. Usiadłam po raz pierwszy z tyłu i razem z ciocią pojechałyśmy do domu. Od samego ranna promieniała, o tak taką ciocię Emily uwielbiałam.
Weszłam do domu, zaniosłam torbę do swojego pokoju, przebrałam się w wygodne dresy i wróciłam na dół na obiad. Usiadłam przy stole, gdzie siedzieli już Margaret i Brian. Po chwili ciocia przyniosła każdemu obiad i z smakiem zaczęliśmy się zajadać. Telefon zapikał, co oznaczało, że dostałam wiadomość, wyciągnęłam telefon z kieszeni. Sms był od Zack'a.
"Może się dziś spotkamy?". Uśmiechnęłam się do telefonu i szybko odpisałam.
" Jasne o której i gdzie?".
Z powrotem wróciłam do jedzenia. Zack długo nie odpisywał. Położyłam telefon na blacie kuchennym i wzięłam się za pakowanie naczyń do zmywarki, kilka naczyń się nie zmieściło więc zaczęłam zmywać je ręcznie. Nagle dostałam jedną, następnie drugą i trzecią wiadomość. To musiał być Zack, nie miałam jak przeczytać i odpisać na sms, więc poprosiłam o to ciocię. Wzięła mój telefon i spojrzała na wyświetlacz.
- Dwie wiadomości od Zack'a i jedna od Zayn'a - powiedziała.
- Chce Cię zabrać do starej fabryki. Pierwszy sms od Zack'a, a drugi od Zack'a to "16 pod kinem. Zgadzasz się?"- skończyła czytać.
- Odpisz mu "tak", a co napisał Zayn?- zapytałam.
-"O której dziś?"- przeczytała ciocia i po chwili zapytała- po co Zack chce Cię zabrać do tej starej fabryki?
- Chce mi pokazać gdzie ćwiczy, on trenuje sztuki walki- wytłumaczyłam- Zaynowi odpisz, że ma przyjść o 18 i lepiej żeby się nie spóźnił - powiedziałam i wróciłam do zmywania naczyń. Kiedy skończyłam zmywać, poszłam do swojego pokoju i przebrałam się w krótkie ciemne jeansowe spodenki i białą bluzkę z krótkim rękawem do pępka, do tego założyłam czarne vansy. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu, była 15.45. Schowałam telefon do kieszeni spodni i jeszcze na chwilę udałam się do łazienki, żeby umyć zęby. Kiedy byłam już cała gotowa zeszłam na dół i oznajmiłam cioci, że wychodzę. Bardzo szybko dotarłam pod kino, Zack już tam na mnie czekał. Chłopak chciał mnie pocałować, ale ja go tylko przytuliłam, w końcu nie byliśmy parą tylko spotkaliśmy się dziś dopiero drugi raz. Od razu zaczęliśmy rozmawiać, fabryka do której zabrał mnie Zack była dość daleko od moje domu jakieś pół godziny piechotą. Kiedy dotarliśmy na miejsce po ciele przeszły mnie ciarki, fabryka była okropnie zniszczona, miała jedno odnowione miejsce w którym mieściła się tak zwana sala treningowa Zack'a było tu wszystko trochę poniszczona kanapa, mały stolik pod ścianą i reszta to były przyrządy do ćwiczeń. Jakoś nie czułam się tu bezpiecznie. Nagle od tyłu podszedł do mnie Zack i mocno mnie przytulił, trochę zabolał mnie jego uścisk. Uwolniłam się z jego uścisku i zrobiłam kilka kroków w tył. Chytrze się uśmiechnął, a ja zmarszczyłam brwi. O co mu mogło chodzić, powoli zaczął robić małe kroczki w moją stronę, trochę się przestraszyłam. Zack wydawał się dziwny, bardzo dziwny. Coś co było w jego oczach mnie zaniepokoiło. Chciałam jak najszybciej wydostać się z tej fabryki.
- Gdzie ty idziesz? - zapytał szorstkim głosem Zack
- Do domu mam zadanie do zrobienia- powiedziałam nie patrząc na niego i idąc w kierunku wyjścia.
- Z Zaynem?
- Tak - powiedziałam ledwie słyszalnym głosem.
Miałam wyjść na zewnątrz fabryki, kiedy Zack podszedł do mnie od tyłu wziął na ręce i rzucił na kanapę. Uderzyłam biodrem o wystającą deskę, ból przeszedł mnie po całym ciele. Dotyk wielkich rąk na moim ciele. Otworzyłam szybko oczy i zobaczyłam, że Zack zaczyna ściągać mi bluzkę. Po chwili już jej nie było byłam w samym staniku. Zaczęłam mocno kopać nogami, ale jakoś go to nie wzruszyło. Z oczu zaczęły lecieć mi pojedyncze łzy. Jaka ja byłam głupia, że tu przyszłam mogłam się spodziewać, że będzie próbował mnie dotykać.
- Zostaw mnie - krzyknęłam
- Trochę się zabawimy - szepnął mi do ucha, bałam się, tak cholernie się bałam. Zamknęłam oczy i próbowałam się wybudzić z tego okropnego koszmaru. Nic nie zadziałało, to się działo na prawdę. Poczułam jego oddech na mojej szyi, gęsia skórka pojawiła się na moim ciele. Po chwili jego usta złączyły się z moimi, całował mnie tak nachalnie, nie chciałam tego, próbowałam wszystkiego, odpychałam go z całej siły, ale to nic nie dawało. W końcu się ode mnie oderwał, myślałam że to już koniec, ale jego ręce powędrowały do moich spodni. Telefon znajdujący się w mojej kieszeni zaczął dzwonić. Zack bez najmniejszej trudności wyciągnął go z moich spodni i spojrzał na wyświetlacz.
- Zayn dzwoni - powiedział i rzucił telefon na drugi koniec pomieszczenia. Jedyne czego teraz pragnęłam to Zayn'a, on by mnie obronił. Zamknęłam oczy i czekałam na dalsze posunięcia się Zack'a.

                                                                  ***
Dotarłem na miejsce. Podszedłem do drzwi i głośno zapukałem, po chwili w drzwiach stanęła jakaś młoda kobieta. Uśmiechnęła się promiennie i wpuściła mnie do środka.
- Ty jesteś pewnie Zayn- powiedziała i wskazała drogę którą miałem iść.
- Tak dzień dobry - powiedziałem. Mimo, że byłem teraz jak to ludzie mówią podłym chamem, to jednak umiałem się zachować. Usiadłem na wysokim krześle w kuchni, a ciocia Amy postawiła przede mną szklankę z sokiem pomarańczowym.
- Gdzie ta Amy, powinna być już dawno w domu. Z tego co wiem to umówieni byliście na 18- powiedziała młoda kobieta i przyłożyła telefon do ucha, zapewne dzwoniła do Amy.
- Nie odbiera, pewnie nie ma zasięgu na tej starej fabryce -powiedziała.
- Po co miałaby pójść na tą starą fabrykę - zapytałam i dokończyłem pić sok.
- Zack miał pokazać jej gdzie trenuje- wytłumaczyła. Nie wróżyło mi to nic dobrego. Amy w sms wyraźnie napisała mi bym się nie spóźnił, więc ona nie powinna tego robić. Wstałem z krzesła i pobiegłem do holu gdzie zostawiłem buty. Szybko ubrałem je na nogi.
- Coś się stało? - pobiegła za mną ciocia dziewczyny.
- Pójdę ją poszukać - powiedziałem a ona skinęła głową. Miałem nadzieję, że Zack nie próbował żadnej tej swojej sztuczki i Amy jest bezpieczna, ale po tym bydlaku można było się wszystkiego spodziewać. Fabryka w której znajdowała się sala do ćwiczeń Zack'a była dość daleko od domu Amy. Zacząłem biec. W między czasie wyciągnąłem telefon i zacząłem dzwonić do dziewczyny, ale nie odbierała. Mimo że byłem już trochę zmęczony biegłem dalej. Kiedy dotarłem na miejsce usłyszałem krzyki dziewczyny. Wbiegłem jak oszalały do pomieszczenia skąd wydobywały się krzyki i zobaczyłem leżącą Amy na starej kanapie, a nad nią ten bydlak Zack, który próbował ściągnąć z niej jej bieliznę.
-Zostaw ją - krzyknąłem, a Zack natychmiast się odwrócił.
- Kogo ja tu widzę - uśmiechnął się chytrze i zeszedł z dziewczyny. Spojrzałem na Amy płakała i drżała z zimna. Skuliła się na kanapie i ponownie zaczęła cicho popłakiwać. Przeniosłem wzrok na Zack'a, byłem na maxa wkurwiony. Jak on mógł zrobić takie świństwo dziewczynie. Bez żadnego wahania rzuciłem się na chłopaka i zacząłem bić go z całej siły. Uderzyłem go kilka razy w nos, z którego poleciała krew, przy okazji chyba mu go złamałem. Zack jednak też nie był dłużny uderzył mnie pięścią w wargę, z której teraz sączyła się krew. Nie czułem żadnego bólu, za wszelką cenę chciałem skopać tego sukinsyna i wyciągnąć z tond Amy. Zack stracił równowagę i upadł na ziemię, miałem szansę, zacząłem kopać go w brzuch. Chłopak zaczął zwijać się z bólu. Zostawiłem go leżącego na ziemi i szybko podbiegłem do dziewczyny.
-Spokojnie nic Ci nie zrobię - powiedziałem i uniosłem jej brodę do góry, spojrzała na mnie przerażonym wzrokiem. Rozejrzałem się dookoła i podniosłem z ziemi leżącą białą bluzkę i podałem ją dziewczynie, ta szybko zarzuciła ją na siebie. Obok kanapy leżały także spodenki, podniosłem je a dziewczyna szybkim ruchem założyła je na siebie. Była cała roztrzęsiona, pomogłem jej wstać i wyprowadziłem ją z fabryki.
- Mój telefon- szepnęła lekko słyszalnym głosem. Zostawiłem ją na zewnątrz i wróciłem do fabryki. Zack nadal leżał na ziemi i zwijał się z bólu, dobrze mu tak było. Rozejrzałem się za telefonem. Zobaczyłem go pod ścianą. Podniosłem go i zaniosłem dziewczynie. Był w koszmarnym stanie. Amy stała oplatając się rękami tyłem do mnie, wolno do niej podszedłem i złapałem jej ramienia. Odwróciła się, z oczu ciągle leciały jej łzy, wytarłem jej mokre policzki od płaczu a ta mocno się do mnie przytuliła.
_________________________________________________
CZeeeeeeeeeeeeść :*
I co sądzicie o tym rozdziale ? Mam nadzieję że się podoba :D
Piszcie w komentarzach wasze przypuszczenia co do dalszych rozdziałów. Może któryś pomysł pojawi się w następnym rozdziale :))
Kocham was wszystkich <3

niedziela, 11 sierpnia 2013

Rozdział 15

Obudził mnie dźwięk nowego budzika, który kupiła mi wczoraj ciocia. Szybko go wyłączyłam i z powrotem położyłam się do łóżka. Z wygodnej pozycji spojrzałam na okno. Pogoda jaką ujrzałam za nim bardzo mnie załamała. Pochmurno i nawet co jakiś czas się błyskało. Miałam wielką ochotę zostać dziś w swoim ciepłym łóżku i nigdzie nie wychodzić. Ponownie zerknęłam na zegarek, który wskazywał godzinę 7.10. Okay czas wstawać. Zrzuciłam z siebie kołdrę i poczułam nagły powiew zimna. Na moim ciele pojawiła się gęsia skórka. Potarłam swoimi dłońmi ciało by zrobiło mi się choć trochę cieplej.
W końcu wstałam z łóżka i pierwszą czynnością jaką wykonałam było zamknięcie okna. Następnie udałam się do łazienki i wykonałam wszystkie poranne czynności. Włosy nie były jeszcze w tragicznym stanie więc związałam je w niechlujnego koka. Wróciłam do pokoju i jak co ranek otworzyłam szafę z ubraniami i zastanawiałam się co by tu założyć. W końcu zdecydowałam się na długie jeansowe spodnie, które podwinęłam do kostki, białe conversy przed kostkę i luźną bluzkę z krótkim rękawem. Szybko założyłam na siebie ubrania i zeszłam na dół, gdzie cała rodzina jadła śniadanie. Zdziwił mnie widok Toma. Zawsze wychodził do pracy jeszcze przed świtem.
- Dzień dobry - powiedziałam i udałam się do kuchni, gdzie zrobiłam sobie tradycyjnie czekoladowe płatki z zimnym mlekiem.
- Kiedyś się zaziębisz od tego zimnego mleka- powiedziała jak co ranek ciocia.
- To nie moja wina, że nie lubię ciepłego - uśmiechnęłam się, a ciocia pokręciła głową.
Po skończonym posiłku włożyłam brudne naczynie do zmywarki i wróciłam na górę, żeby umyć zęby i wziąć torbę którą spakowałam wczoraj wieczorem. Zbiegłam po schodach na dół i usłyszałam jak ciocia Emily mówi coś do wujka Toma.
- Wszystkiego najlepszego kochanie, kolejnych lat razem- yhym, więc dziś mieli rocznicę ślubu. Powoli weszłam do salonu i zobaczyłam, że wujek siedzi na wielkiej kanapie bez żadnej emocji a ciocia stoi obok niego i mu się przygląda. Nagle wujek wstał z kanapy, powiedział, że idzie do pracy i wyszedł.
- Dziś jest nasza rocznica, a on nawet nie złożył mi tych głupich życzeń- powiedziała i przetarła wilgotne policzki.
- Coś wymyślę ciociu obiecuję, a teraz jedźmy do szkoły- przytuliłam ją mocno.
- Nic nie wymyślisz Amy to już chyba koniec- powiedziała zrezygnowana.
- Nawet tak nie mów. Zaufaj mi - uśmiechnęłam się do niej a ona to odwzajemniła. W głowie już miałam plan.
W ciszy poszłyśmy do samochodu. Jak zwykle zajęłam przednie miejsce i zapięłam pas. Zanim się zorientowałam zaczął padać deszcz i podjechałyśmy pod moją szkołę.
- O której dziś wracasz z pracy?- zapytałam
- O 20
- A Tom?
- Tak samo- odpowiedziała
- Wspaniale - powiedziałam sama do siebie, ucałowałam w policzek ciocię i wysiadłam z samochodu. Deszcz mocno padał, zanim przybiegłam do szkoły byłam cała mokra. Jak dobrze, że dziś nie zdążyłam pomalować sobie rzęs, bo zapewne nie wyglądałabym korzystnie. Weszłam do szkoły i od razu skierowałam się do łazienki. Było tu całkiem sporo dziewczyn, które poprawiały swoje idealne makijaże. Wyciągnęłam tusz do rzęs z torby i pomalowałam szybko rzęsy. Z powrotem schowałam tusz do torby i skierowałam się w stronę klasy. Z dala ujrzałam zbliżająca się do mnie Alice.
- Amy- podbiegła do mnie i mocno przytuliła
- Cześć Alice- uśmiechnęłam się do niej szeroko.
Dzwonek na lekcje zadzwonił, po chwili pojawił się nauczyciel i wszyscy weszliśmy do klasy. Razem z Alice zajęłyśmy ostatnią ławkę pod oknem, zaraz przed nami usiadł spóźniony Harry i Niall. Jak zwykle nie uważałam na lekcji języka angielskiego. Zdecydowanie bardziej odnajdywałam się w przedmiotach ścisłych. Fizyka, chemia i matematyka.
- Mam do was wielką prośbę - powiedziałam szeptem do przyjaciół. Ja na zawołanie cała trójka na mnie spojrzała.
- Alice wiesz jaka jest sytuacja między moją ciocią a wujkiem- powiedziałam a dziewczyna kiwnęła głową- dziś maja rocznicę i chcę zorganizować dla nich romantyczną kolację. Jesteście mi potrzebni. Pomożecie?- zapytałam i czekałam na odpowiedź przyjaciół.
- A o której ?- zapytał Niall
- Myślałam, żebyśmy zerwali się z lekcji- na twarzach chłopaków pojawił się wielki uśmiech.
- To jak?- zapytałam
- Pomożemy - odrzekli chórkiem.
- Czy ja wam przypadkiem nie przeszkadzam?- spojrzała na nas gniewnie nauczycielka
- Przepraszamy - powiedzieliśmy a po chwili cicho się zaśmialiśmy.
W szkole zostaliśmy na jeszcze jednej lekcji. Była to matematyka, jak zwykle uważałam i słuchacz co mówiła nauczycielka. Alice i chłopacy się ze mnie śmiali, ponieważ na każdej lekcji nic mnie nie obchodziło, ale jak tylko była matematyka zamieniałam się w przykładną uczennicę.
Lekcja się skończyła, spakowałam wszystkie książki do torby i opuściłam klasę. Każdy z nas chciał iść do szafki, więc zdecydowaliśmy, że spotkamy się przed szkołą. Szybko dotarłam do szafki, która znajdowała się obok sali od fizyki. Włożyłam do niej niepotrzebne mi książki i wyszłam przed szkołę. Był tam już Niall i Harry. Oczywiście na Alice zawsze trzeba było czekać. Po chwili dziewczyna pojawiła się w drzwiach i zawołała mnie. O co jej mogło chodzić, powolnym krokiem weszłam do szkoły.
- O co chodzi? - zapytałam przyjaciółkę.
- Zayn - powiedziała i wskazała ręką w stronę korytarza prowadzącego na sale gimnastyczną.
- Co z nim?- próbowałam się czegoś dowiedzieć, ale chyba mi się nie uda, nie z tą dziewczyną.
- On całuje się z jakąś dziewczyną - powiedziała a mi rozszerzyły się źrenice.- Zobacz- powiedziała i pociągnęła mnie za rękę. Już dawno było po dzwonku na lekcję, na paluszkach poszłyśmy w stronę korytarzu, na  który chwilę wcześniej wskazywała przyjaciółka. Wychyliłam głowę i widok, który ujrzałam bardzo mnie zabolał. Zayn całujący się z jakąś blondynką. Czułam jakby ktoś wbił mi miliony sztyletów prosto w serce. Nie wiedziałam tylko dlaczego tak się czułam, przecież nic do niego nie czułam. Tak był nieziemsko przystojny i tylko kiedy go widziałam przechodziły mnie ciarki, ale kompletnie niczego do niego nie czułam.
- Chodźmy - powiedziałam i pociągnęłam przyjaciółkę za sobą. Szliśmy w ciszy, nikt się nie odzywał, tylko co jakiś czas Niall wtrącił, że jest potwornie głodny i jak tylko przyjdziemy do mnie zamówimy coś do jedzenia. Cały czas przed oczami widziałam obraz Zayn'a i tej blondynki. Musiałam przestać o tym myśleć bo teraz nie to było najważniejsze. Po pół godzinnym spacerze dotarliśmy na miejsce. Wyciągnęłam klucze z torby i otworzyłam nimi drzwi. Wpuściłam znajomych do środka. Ściągnęłam buty i weszłam w głąb domu, a reszta za mną.
- Ty to żyjesz w luksusie - powiedział Niall i z zachwytem oglądał dom. Zaśmiałam się i poszłam po telefon. Wybrałam numer i zadzwoniłam do pizzeri i zamówiłam dwie mega pizze.
- Dobra jakieś pomysły co moglibyśmy podać na kolacje?- zapytałam
- Jestem całkiem dobry w kuchni, mógłbym coś ugotować- powiedział loczek i szeroko się uśmiechnął, jego uśmiech był bardzo zaraźliwy bo i ja się uśmiechnęła,.
 - A więc to mamy z głowy, a jakieś propozycje co do wystroju ?- uniosłam jedną brew do góry.
- Zajmę się tym- powiedziała Alice.
Miałam nadzieję, że nasz plan się powiedzie i ciocia z wujkiem na nowo się w sobie zakochają. Razem z Alice zostawiłyśmy chłopaków na dole i poszłyśmy do mnie do pokoju. Wyciągnęłam z szafy wygodne ciuchy i przebrałyśmy się w nie. Poszukałyśmy na górze jakiś małych duperelek, które mogłyby udekorować wnętrze. Kiedy w końcu coś znalazłyśmy zbiegłyśmy na dół. zadzwonił dzwonek do drzwi. Otworzyłam je, był to dostawca pizzy. Zapłaciłam mu i zaniosłam nasz obiad do kuchni. Na jedzenie pierwszy rzucił się Niall, jadłam patrząc na niego z rozbawieniem. Po skończonym posiłku Niall z Alice zaczęli rozmyślać gdzie moi wujkowie mogliby zjeść romantyczną kolację w tym samym czasie Harry i ja zastanawialiśmy się nad tym co by tu ugotować.
- Może spaghetti ?- zapytałam
- To takie banalne - powiedział Harry a ja pokazałam mu język.
- Mam pusto w lodówce, to może pójdziemy do sklepu i tam na coś wpadniemy?- zaproponowałam.
- Świetny pomysł - powiedział loczek i uśmiechnął się do mnie. Jaki on był słodkie kiedy to robił, jeszcze te jego dołeczki, aż chciałoby się tam zatopić palce.

                                                                            ***
Całą drogę do sklepu Harry próbował wrzucić mnie do kałuży, uciekałam przed nim jak głupia i do tego piszczałam, aż się ludzie oglądali. W końcu przewiesił mnie przez ramię i stanął ze mną nad kałużą. Zaczęłam się wyrywać, a Harry śmiać. Tak jemu to do śmiechu.
- Haroldzie błagam Cię nie wrzucaj mnie do tej brudnej kałuży - powiedziałam i zacisnęłam uścisk na jego szyi.- Zrobię wszystko, tylko mnie tam nie wrzucaj.
- Wszystko?- powiedział Harry i się zamyślił. Po chwili postawił mnie na ziemi i pokazał palcem na policzek. Zaśmiałam się. Wspięłam się na palcach i delikatnie pocałowałam go w policzek, na twarzy zielonookiego pojawił się szeroki uśmiech. Wzięłam go pod rękę i pociągnęłam w stronę sklepu.
- To co wpadłeś na jakiś pomysł ?- zapytałam
- Myślę, że lazania się nada - powiedział.
- Masz głowę Styles - lekko uderzyłam go w ramię, a Harry przybrał postawę zwycięzcy.
Bardzo szybko uwinęliśmy się z zakupami i jak najszybciej poszliśmy w stronę domu, oczywiście nie obeszło się bez podejść Harry'ego jakby to mnie wrzucić do tej brudnej i obleśnej kałuży.
Postawiliśmy zakupy na blacie kuchennym i szybko je rozpakowaliśmy.
- To teraz zostawiam Cię samego w kuchni, zaraz wracam- powiedziałam i poszłam w stronę salonu. Weszłam do pomieszczenia i dech zaparł mi w piersi. Kanapa i stolik zostały przesunięte na koniec salonu a na środku znajdował się stolik dla dwojga. Na środku stały zapalone dwie wysokie świece a wokół stolika poustawiane jeszcze nie zapalone małe świeczki w kształcie serca. Niall zawieszał na ścianie baner, który zapewne przed chwilą zrobili, a napisane na nim było "Kolejnych lat razem", a Alice majstrowała coś przy odtwarzaczu wierzy. Podeszłam do niej, dziewczyna przeglądała wszystkie płyty. W końcu zatrzymała się na jednej. Włożyła ją do odtwarzacza i z głośników zaczęła wydobywać się powolna i romantyczna melodia.
- Mam nadzieję, że Ci się podoba - powiedziała Alice i wskazała ręką na cały wystrój.
-Żartujesz? Wszystko wygląda świetnie. Bardzo dobrze się spisaliście- przytuliłam przyjaciółkę i wszyscy poszliśmy do kuchni pomóc Harry'emu. Wspólnie wykonaliśmy kawał niezłej roboty, lazania wyglądała i pachniała znakomicie. Spojrzałam na zegar wiszący na ścianie. Wskazywał godzinę 20. Ciocia i wujek powinni zaraz wrócić do domu. Loczek nałożył na dwa talerze lazanię i polał ją jeszcze sosem domowej roboty. Położył posiłek na stoliku, a ja przyniosłam z piwnicy czerwone wino, które położyłam na brzegu stolika. Niall i Alice zapalili wszystkie świeczki. Wszyscy poszliśmy do mojego pokoju, kiedy byliśmy na schodach usłyszeliśmy dźwięk otwierających się drzwi.
___________________________________________________
Dobry wieczór wszystkim <3
Jest rozdział 15 wiem, że mało jet tu ciekawego wątku, ale w następnym rozdziale trochę się podzieje, już nawet mam  pomysł. Tylko co z tego wyjdzie?
Dzięki za tyle wejść. Jesteście wspaniali <3

sobota, 10 sierpnia 2013

Rozdział 14

Nad ranem obudziły mnie promyki słońca. Zasłoniłam roletę i z powrotem położyłam się do łóżka, ale nie umiałam już zasnąć. Wierciłam się po łóżku i nie wiedziałam w jakiej pozycji mam się położyć żeby było mi wygodnie. Zrobiło mi się ciepło, zsunęłam z siebie kołdrę i wstałam z łóżka. Wzięłam nowy ręcznik z szafy i poszłam do łazienki. Ściągnęłam z siebie piżamę i weszłam pod prysznic. Odkręciłam kurek i pozwoliłam letniej wodzie na spływanie po moim nagim ciele. Po skończonym prysznicu owinęłam się ręcznikiem, to samo zrobiłam z włosami. Wyszłam z łazienki i podeszłam do łóżka na którym leżał telefon. Wzięłam go do ręki i sprawdziłam godzinę. 6.50. Rzuciła telefon na łóżko i podeszłam do szafy z ubraniami. Długo zastanawiałam się nad tym co założyć i w końcu zdecydowałam na krótkie czarne spodenki i białą bluzkę na ramiączkach z wycięciem na plecach. Szybko ubrałam się w pokoju i poszłam do łazienki rozwiesić dwa ręczniki. Na mokre włosy nałożyłam piankę, a następnie je rozczesałam. Opuściłam łazienkę i poszłam na dół zrobić sobie śniadanie. Nasypałam miodowe płatki do miski, a następnie zalałam je zimnym mlekiem. Wszyscy jeszcze spali więc w spokoju mogłam zjeść śniadanie. Po skończonym posiłku, miskę włożyłam do zmywarki i pobiegłam na górę umyć zęby i wysuszyć jeszcze wilgotne włosy. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu. 7.30 - idealnie. Wyperfumowałam się, założyłam na nogi błękitne trampki, zawiesiłam torbę na ramię i zeszłam na dół. Ciocia już na mnie czekała. Przywitałam się z ciocią uśmiechem i poszłam do auta. Zajęłam miejsce z przodu i zapięłam pas. Po chwili ruszyliśmy w stronę mojej szkoły.
- Nie musisz przyjeżdżać po mnie do szkoły- zrobiłam dłuższą pauzę i szeroko się uśmiechnęłam - umówiłam się.
- To świetnie Amy, baw się dobrze i miej telefon przy sobie- powiedziała i odjechała autem do pracy.
Poprawiłam torbę i poszłam w kierunku szkoły.
- Niall -krzyknęłam do chłopaka kiedy ujrzałam go wchodzącego do szkoły, blondyn natychmiast się odwrócił i szeroko uśmiechnął.
- Cześć Amy - powiedział i mnie przytulił
- Cześć, nudziłam się wczoraj bez waszej trójki - powiedziałam i pociągnęłam za sobą chłopaka.
Dzwonek na lekcje zadzwonił zaraz po naszym wejściu do szkoły, przyśpieszyliśmy tępa i po chwili znaleźliśmy się w klasie. Zajęliśmy swoje miejsca w pojedynczych ławkach i wyciągnęłam zeszyt z matematyki. Kochałam ten przedmiot, do tego szczęśliwym trafem miałam bardzo miłą nauczycielkę z tego przedmiotu. Przez całą lekcję słuchałam i zapisywałam, każde działanie. Kiedy zadzwonił dzwonek na przerwę schowałam książki do torby i opuściłam salę.
Po 3 lekcji razem z Horanem zgłodnieliśmy i poszliśmy na stołówkę. Niall stanął w kolejce, a ja zajęłam miejsce na stołówce. Szybciej niż się spodziewałam blondyn przyszedł z jedzeniem i zajął miejsce na przeciw mnie.
- Cześć Amy- powiedział ktoś z tyłu. Od razu rozpoznałam głos, to był Zayn. Odwróciłam się i na niego spojrzała. Na sam jego widok, skręcił mi się żołądek, a ciarki przeszły mnie wzdłuż kręgosłupa.
- Pamiętasz o dzisiejszej pracy domowej? - zapytał a ja skinęłam głową.
- Świetnie- uśmiechnął się podstępnie i dodał- mój adres wyślę Ci sms.
- Nie masz mojego numeru - powiedziałam
- Oj Amy zdobyłem go dziś rano - znowu ten uśmiech, odwrócił się na pięcie i poszedł. Wszystkie oczy na stołówce były skierowane na mój stolik, każdy się chciał dowiedzieć dlaczego Zayn gadał z tą blondynką.
- Jaka praca domowa?- zapytał Niall
- Z wiedzy o sztuce - odpowiedziałam i zjadłam trochę sałatki z kurczakiem.
- Ale dlaczego akurat z nim?- kolejne pytanie
- Siedź cicho, gdybyś wczoraj przyszedł do szkoły robilibyśmy to zadanie razem - powiedziałam i skupiłam się na jedzeniu. W sumie to trochę cieszyłam się, że jestem w parze z Zayn'em miałam okazję go trochę bliżej poznać, dowiedzieć się jaki on jest. W duchu musiałam przyznać, że kręcili mnie typowi bad boye. Z zamyśleń wyrwał mnie głos Niall'a mówiącego że jedzenie na stołówce robi się coraz gorsze i z chęcią zamawiałby jedzenie do szkoły z Nados. Kurcze wszyscy mówili o tym Nados, a ja jakoś nigdy tam nie byłam.
Kolejne lekcje zleciały mi bardzo szybko, ostatnimi zajęciami jakie mi zostały były zajęcia z perkusji. Udałam się pod salę i usiadłam w kącie. Wyciągnęłam telefon z torby i zaczęłam się nim bawić by umilić sobie czas w czekaniu na dzwonek na lekcję.
- Dzień dobry - powiedział pan Beats i kazał nam usiąść w pierwszym rzędzie krzeseł. Uwielbiałam lekcje z tym gościem, nie dość, że potrafił świetnie grać na perkusji to jeszcze był bardzo miłym i gadatliwym facetem. Dziś na zajęciach sprawdzaliśmy nasze umiejętności na perkusji. Nauczyciel i uczniowie byli pod wrażeniem mojej gry, ale w końcu grałam na tym instrumencie 5 lat. Wyciągnęłam telefon z torby i sprawdziłam sms, którego dostałam od Zack'a "Czekam pod szkołą". Uśmiechnęłam się sama do siebie i szybko schowałam urządzenie do torby. Spojrzałam na zegar i z niecierpliwością czekałam na dzwonek, który w końcu zadzwonił.
Szybko przewiesiłam torbę przez ramię i jak najszybciej opuściłam szkołę. Cieszyłam się na tą randkę. Dawno z nikim się nie umawiałam, przed śmiercią mamy poznałam jednego chłopaka i przez dość długi czas się z nim spotykałam, nasz tak zwany związek zakończył się kiedy to razem z rodziną wyjechał do USA.
Wyszłam przed szkołę i zobaczyłam siedzącego na ławce Zack'a. Podeszłam do niego a ten natychmiast wstał.
- Cześć- powiedziałam pierwsza i niewinnie się uśmiechnęłam, chłopcy zawsze mnie onieśmielali.
- Cześć Amy - powiedział lekko ochrypłym głosem i pocałował mnie w usta. Bardzo zdziwił mnie jego gest, dłuższą chwilę wpatrywałam się przed siebie, ale po chwili się ocknęłam. Przymrużę oko na ten jego wyczyn- pomyślałam i poszłam za nim. Całą drogę do kina rozmawialiśmy i śmialiśmy się, nie obeszło się również od jego cwanych gierek by się do mnie zbliżyć fizycznie, ale może ten chłopak taki właśnie był, że już na pierwszej randce zbliżał się do dziewczyny.
- Jesteśmy na miejscu poczekaj tu, a ja skocze po bilety.- Powiedział chłopak i pobiegł do kasy. Zrobiłam tak jak powiedział grzecznie na niego poczekałam.
- Przypomnij mi dlaczego musimy iść do kina o tak wczesnej porze?- zapytał mnie chłopak, kiedy zajęliśmy miejsca na sali kinowej.
- Umówiłam się, żeby zrobić pracę domową - powiedziałam
- Z kim?- zapytał ponownie.
- Z Zayn'em- powiedziałam, a chłopak na dźwięk tego imienia zacisnął szczękę.- Widzę, że nie lubicie się nawzajem- powiedziałam.
- Zayn to kawał skurczybyka- odpowiedział mi Zack i napił się coli. Po chwili film się zaczął, tak naprawdę nie miałam pojęcia na co my w ogóle przyszliśmy to Zack wybierał film. Już po kilku minutach filmu zorientowałam się, że jesteśmy na horrorze, Zack chyba myślał, że boję się takich filmów i ciągle mnie obejmował, ale tak naprawdę uwielbiałam oglądać filmy tego gatunku. Kiedy film się skończył i opuściliśmy sale kinową sprawdziłam telefon,wiadomość, tak jak myślałam była ona od Zayn'a "o 18 u mnie 28 green". Sprawdziłam godzinę była 17.45.
- Zack było naprawdę fajnie, ale muszę już iść- powiedziałam.
- Może jeszcze się spotkamy - pocałował mnie, ale tym razem w policzek. Uśmiechnęłam się i odwróciłam na pięcie. Zack był miłym gościem, choć trochę zbyt nachalnym, ale ogólnie dobrze się z nim bawiłam. Zanim się zorientowałam byłam pod domem Malika. Głośnio wypuściłam powietrze i zapukałam do drzwi. Po chwili przywitała mnie nie zbyt miło Amber.
- Co ty tu robisz?- zapytała się i spojrzała na mnie z nienawiścią.
- Przyszłam do..- nie dokończyłam bo w drzwiach pojawił się Zayn.
- Amber spierdalaj - powiedział, a dziewczyna skrzywiła się i gdzieś poszła.
Zayn zaprosił mnie do środka, ściągnęłam buty i ruszyłam za nim w kierunku jego pokoju. Zayn otworzył drzwi i wpuścił mnie pierwszą do środka, jaki z niego dżentelmen. Położyłam torbę ze szkoły na ziemi i usiadłam na niewielkiej kanapie.
- A ty dopiero ze szkoły wróciłaś ?- spojrzał na torbę i zadał mi pytanie.
- Nie od razu po szkole poszłam do kina i ..
- Kino?  Z kim?- co ci chłopacy tacy ciekawscy? Nie wiedziałam czy powiedzieć mu że byłam z Zackiem czy lepiej gdybym go okłamała.
- Byłam z Zackiem- postanowiłam powiedzieć mu jednak prawdę. Spojrzał na mnie z zaskoczeniem.
- Z Montgomerym ?- zapytał a ja kiwnęłam głową.
- Zack to kawał skurczybyka - powiedział, a mi od razu przypomniały się słowa Zack'a kiedy to samo powiedział o Maliku.
- Dobra może weźmiemy się za zadanie?
- Jasne, jak chcesz to wszystko zrobić?- zapytał a ja opowiedziałam mu wizję swojego planu.
- Plan niezły, ale ty na prawdę myślisz że my to wszystko zrobimy?- zaśmiał się Zayn, uwielbiałam jego uśmiech, taki mógłby być przez cały czas.
- Jeśli zagonię Cię do pracy to czemu nie - posłałam mu szeroki uśmiech.
- Życzę powodzenia, jestem naprawdę wielkim leniem - puścił mi oczko, a ja momentalnie nabrałam kolor buraka na twarzy. Szybko odwróciłam głowę i udawałam że robię coś na telefonie.
- Nie chowaj twarzy to urocze - powiedział, a ja spojrzałam na niego. Byłam jeszcze bardziej czerwona niż przed chwilą.
- Tak bardzo urocze - powiedział to tym swoim zachrypniętym głosem, a ja aż przygryzłam wargę.
Nie mogłam się na niczym skupić, kiedy on mówił do mnie takie rzeczy i przyglądał mi się z uwagą. Nie wiedziałam czy mu się podobałam czy po prostu miał taki sposób bycia. W głębi duszy miałam nadzieję, że to pierwsze.
-Czemu umówiłaś się z Montgomerym ?- zapytał Zayn, kiedy jego mama przyniosła nam coś do jedzenia. Bardzo miła kobieta z niej.
- Nie wiem po prostu lubię go - powiedziałam
- Lubisz go? Przecież tego gościa nie da się lubić- powiedział Zayn
- To samo mówi on o Tobie a jednak Cię lubię - powiedziałam a Mulat uśmiechnął się pod nosem.
- Założę się że próbował tych swoich gierek, żeby się do Ciebie zbliżyć
- Możliwe- odpowiedziałam tylko tyle.
- Przy kolejnym spotkaniu będziesz miała jego łapy w majtkach - powiedział, trochę mnie to wkurzyło czy on myślał że należę do łatwych dziewczyn?
- Nie jestem łatwa.
- Może nie, ale on jest wyższy, dwa razy silniejszy. Kto wie co może z Tobą zrobić- powiedział zimnym tonem. O wiele bardziej wolałam uśmiechniętego Zayn'a. Ten zaczynał mnie irytować. Co on wiedział o Zack'u? Znał go tylko z walk, jak typowy wróg mówił o nim najgorsze słowa.
- Czas już na mnie - powiedziałam, a Zayn zmarszczył brwi i nic nie powiedział. Wstałam z podłogi, gdzie rozrysowywaliśmy swój plan na zadanie domowe. Zawiesiłam torbę na ramię i ruszyłam w kierunku drzwi. Zayn podążał tuż za mną. Ubrałam buty i spojrzałam na Zayn'a był wściekły. Patrzył na mnie tak jakby chciał mnie zniszczyć. Na prawdę nie rozumiałam tego chłopaka.
- Następnym razem u mnie
- Do widzenia - powiedziałam i opuściłam dom Malików.
Nigdy się jeszcze tam bardzo nie wkurzyłam jak dziś. Co on sobie myślał, że będzie obrażał Zack'a, a wtedy zakończę swoją  znajomość z nim? Grubo się mylił. Wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam do przyjaciółki. Odebrałam po dwóch sygnałach, opowiedziałam jej wszystko, o randce i o tym co zdarzyło się u Zayn'a.
- Amy ty mu się podobasz, nie widzisz tego?- zapytała podekscytowana przyjaciółka przez telefon.
- Może trochę, ale spotykam się z Zackiem- powiedziałam.
- Pieprzyć Zacka, Zayn jest o wiele lepszy - powiedziała przyjaciółka, a ja się zaśmiałam.
- Alice -upomniałam dziewczynę
-No co Alice? Taka prawda Amy Zayn jest sto razy lepszy od Zack'a i w ogóle słyszałam że Zack dobiera się do dziewczyn.
- No nie ty też? To tylko głupie plotki- zaczynało mi brakować sił do tej dziewczyny.
- W każdej plotce jest ziarnko prawdy- zapewne teraz uśmiechała się do telefonu.
- Amy muszę już kończyć, porozmawiamy jutro w szkole - powiedziała i po chwili się rozłączyła. Schowałam telefon do kieszeni i weszłam do domu.
_______________________________________________________
Cześć :D
Chyba najdłuższy rozdział jaki napisałam, ale niestety jest trochę nudny.
Co myślicie o Zack'u?
Idę pisać kolejny rozdział życzcie mi powodzenia <3
CZEKAM NA WASZE KOMENTARZE. CAŁUSY <3

Ps. Co myślicie o tej piosence? Dla mnie bomba !! I czy waszym zdaniem śpiewa ją 1D ?
http://www.youtube.com/watch?v=DRyfr_83btM

czwartek, 8 sierpnia 2013

Rozdział 13

- Czy ja wam nie przeszkadzam ?- zapytał nauczyciel mnie i Zayn'a.
- Przepraszam - powiedzieliśmy równocześnie.
Nauczyciel posłał nam gniewne spojrzenie i z powrotem wrócił do lekcji. Wzięłam długopis do ręki i zaczęłam udawać, że coś zapisuję w zeszycie. Kątem oka zerknęłam na Zayn'a, zrobił dokładnie to samo co ja, uśmiechnęłam się pod nosem, chłopak musiał to zauważyć bo również się uśmiechnął. Teraz kiedy na niego spojrzałam nie wyglądał na groźnego i nadpobudliwego nastolatka, ale na człowieka jakiego opisywał Liam za dawnych czasów. Założyłam włosy za ucho i spojrzałam na zegar wiszący w sali. Jeszcze kilka minut do dzwonka.
- Dobierzcie się w pary i na za tydzień przygotujcie projekt o największych artystach renesansu. Ich biografie, największe dzieła wszystko jak przedstawicie zależy od was - powiedział nauczyciel, a uczniowie zaczęli dobierać się w pary.
- Zayn chcesz być ze mną ?- zapytała Cloe dziewczyna z mojego rocznika. Mulat pokręcił głową i zwrócił się w moją stronę.
-Amy chcesz być ze mną w parze? - uniósł pytająco brew do góry. Chwilę się zastanowiłam i kiwnęłam głową na znak, że się zgadzam. Spakowałam książki do torby i skierowałam się w stronę wyjścia.
- Spotkajmy się jutro u mnie - powiedział Zayn szorstkim tonem. Zaczynałam go powoli nie rozumieć. Nie raz jest dość miły i uroczy a niekiedy lepiej do niego nie podchodzić. Zaczynało mnie to denerwować. Wyszłam z sali i skierowałam się w stronę stołówki, po drodze zatrzymałam się przy swojej szafce i schowałam tam niepotrzebne mi książki. Kiedy dotarłam na stołówkę, stanęłam w kolejce która nie miała końca. Zaczynałam wątpić, że uda mi się dziś cokolwiek zjeść. Przy kucharkach znalazłam się szybciej niż myślałam, wzięłam dla siebie frytki i zajęłam wolny stolik przy oknie. Jeśli chodzi o jedzenie byłam wielką niezdarą, zawsze coś mi kapnie i oczywiście teraz nie mogło być inaczej, trochę ketchupu spadło mi na spódniczkę. Szybko zareagowałam i wytarłam ketchup serwetką, ale i tak została plama. Zjadłam do końca posiłek, wyrzuciłam plastikowy talerz po jedzeniu i udałam się do łazienki. Położyłam torebkę na podłodze i zaczęłam czyścić spódniczkę. Drzwi do łazienki otworzyły się i do środka weszła Amber. Nie zauważając mnie podeszła do lustra i zaczęła poprawiać makijaż. Nie mam pojęcia dlaczego nakładała na siebie tyle tapety skoro i bez niej byłaby śliczna. Tak, nie przepadałam za nią, ale musiałam przyznać że ładna to ona jest i to bardzo.
- Już niedługo przesłuchania do musicalu ciekawe kogo wybiorą - powiedziała Amber takim tonem jakby to było wiadome że to ona zostanie wybrana.
- Niedługo się przekonamy - posłałam jej wredny uśmieszek i opuściłam łazienkę.
Dzisiejszy dzień w szkole był najnudniejszym z wszystkich jakie przeżyłam. Nie dość, że nie miałam z kim rozmawiać na lekcjach, przerwach to jeszcze lekcje ciągnęły się w nieskończoność. Usiadłam na małej ławeczce przed szkołą i czekałam, aż ciocia przyjedzie po mnie. Usłyszałam dźwięk klaksonu, podniosłam głowę i ujrzałam samochód cioci stojący na ulicy. Podniosłam torebkę z ziemi, zawiesiłam ją przez ramię i udałam się w stronę samochodu.
- Cześć - powiedziałam i ucałowałam ciocię w policzek.
- Cześć, jak było w szkole ? - zapytała i wymusiła uśmiech
- Trochę nudno - odpowiedziałam i spojrzałam na twarz cioci. Miała czerwone oczy, czyżby płakała?
- Ciociu czy coś się stało? - zapytałam po chwili, wtedy ciocia wybuchła przeraźliwym płaczem. Z całej siły przytuliłam ją do siebie i próbowałam choć trochę uspokoić. Kiedy przeraźliwy płacz umilkł ciocia spojrzała na mnie i wytarła mokre policzki od płaczu.
- Czemu od kilku dni chodzisz przygnębiona ?- zapytałam, po chwili uzyskałam odpowiedź.
- Moje małżeństwo z Tomem się rozpada- powiedziała i zaczęła ponownie płakać, ta odpowiedź całkowicie mnie zaszokowała. Nie sądziłam, że coś takiego może się w ogóle wydarzyć.
-To moja wina.- Powiedziała ciocia i wydmuchała nos w chusteczkę.
- Nie obwiniaj się to nie twoja wina - powiedziałam
- Właśnie, że moja. Zamiast skupiać się na rodzinie w głowie mi była tylko i wyłącznie praca- powiedziała i schowała twarz w rękach.
- Proszę nie płacz już, na pewno jest jakieś rozwiązanie.
- Nie wiem, ale ciągle się kłócimy, już nawet nie sypiamy razem - powiedziała załamana. Zrobiło mi się żal cioci, wiedziałam ile Tom dla niej znaczy i bolało mnie to że ich małżeństwo się rozpada.
- Uspokój się wrócimy do domu i coś wymyślimy dobrze?- zapytałam, a ciocia kiwnęła głową. Zapięłam pas a ona odpaliła samochód i pojechałyśmy do domu.

                                                                                ***
Pomagałam cioci piec ciasto, kiedy dostałam sms. Umyłam ręce z mąki, a następnie wytarłam je w ścierkę i wyciągnęłam telefon z tylnej kieszeni spodni. Szybkim ruchem odblokowałam telefon i najechałam palcem na wiadomość. Była ona od Alice.
"Jestem uziemiona, a na dodatek chora. Może mnie odwiedzisz?"
- Miałabyś coś przeciwko gdybym poszła teraz do koleżanki?- zapytałam ciocię.
- Nie jasne, że nie idź poradzę sobie - posłała mi delikatny uśmiech. Odwzajemniłam się tym samym.
Poszłam na górę i przebrałam się z dresów na krótkie spodenki i sweterek. Poprawiłam koka, schowałam telefon do małej torebki i wyszłam. W drodze napisałam koleżance, że niebawem będę.
Kiedy dotarłam do domu przyjaciółki zapukałam i po chwili przywitała mnie dziewczyna.
- Dzień dobry - powiedziałam kiedy weszłam do środka.
- Dzień dobry - odkrzyknęli mi rodzice Alice.
Ściągnęłam buty i udałam się za koleżanką na górę do jej pokoju.
- Napisałaś mi że jesteś uziemiona. Rodzice dowiedzieli się, że się wymknęłaś?- zapytałam
-Niestety tak, początkowo byli bardzo wkurzeni, teraz powoli im przechodzi - powiedziała
- Tyle dobrze - powiedziałam i rzuciłam się na łóżko.
- Działo się coś ciekawego w szkole?- zapytała przyjaciółka
- Nic poza tym, że jestem w parze z Zayn'em przy pracy domowej - powiedziałam i czekałam na komentarz dziewczyny. Spojrzałam na nią a ta mi się bacznie przyglądała.
- Jak to jesteś z nim w parze?- zapytała zaskoczona.
- No normalnie nauczyciel kazał nam się dobrać w pary i wtedy Zayn mi to zaproponował - wytłumaczyłam, spuściłam głowę na dół, sądziłam że dziewczyna zacznie mi mówić, że mam się trzymać od niego z daleka, a tym czasem kiedy na nią spojrzałam szczerzyła się jak głupia.
- Co ? -zapytałam
- On Cię lubi - jeszcze bardziej się uśmiechnęła, a mi wyskoczyły rumieńce na twarzy.
- I ty też go lubisz - jeszcze większy uśmiech. Czy ją przypadkiem nie boli szczęka od tego uśmiechania się?
- Przestań, wcale tak nie jest. Zayn jest mi obojętny - powiedziałam takim tonem, żeby przyjaciółka zrozumiała, że koniec tematu.
-Ależ oczywiście - zaczęła poruszać śmiesznie brawiami, uderzyłam ją lekko w głowę, a ta posłała mi gniewne spojrzenie.
- Może coś obejrzymy?- zaproponowała dziewczyna
- Z przyjemnością - wytknęłam jej język, a dziewczyna wstała z łóżka, podeszła do telewizora i włączyła jakiś film na dvd.

                                                                        ***
- Dzięki, że mnie odwiedziłaś i przykro mi z powodu twojej cioci i wujka - powiedziała Alice i mnie przytuliła.
- Mam nadzieję, że wszystko się ułoży - powiedziałam.
Pomachałam przyjaciółce na pożegnanie i poszłam w stronę domu. Robiło się powoli ciemno. Włożyłam słuchawki do uszu i włączyłam swoją ulubioną play listę. Kiedy słuchałam muzyki świat od razu stawał się piękniejszy. Nagle ktoś złapał mnie za rękę. Gwałtownie się odwróciłam i ujrzałam przed sobą znajomą twarz. Wyciągnęłam słuchawki i przyjrzałam się dokładnie chłopaku stojącemu przede mną. To był Zack.
- Cześć przestraszyłeś mnie - powiedziałam
- Przepraszam nie chciałem- niewinnie się uśmiechnął.
- Kiedy zobaczyłem, że idziesz musiałem Cię zaczepić - powiedział po dłuższej chwili- czy nie umówiłabyś się ze mną na jutro?- zapytał. Jego pytanie całkowicie mnie zaskoczyło, spodziewałam się wszystkiego ale na pewno nie propozycji na umówienie się z nim na randkę. Przypomniałam sobie słowa Zayn'a "Zack lubi wykorzystywać dziewczyny", chłopak nie wyglądał na takiego, może warto dać mu szanse?
- Zgoda - powiedziałam w końcu. Na twarzy chłopaka zagościł uśmiech.
- Dasz mi swój numer telefonu ?- zapytał, wzięłam jego telefon i szybko zapisałam swój numer. Z powrotem oddałam telefon chłopakowi uśmiechnęłam się i poszłam w stronę domu. Tym razem już nikt mnie nie wystraszył.
- Wróciłam - powiedziałam kiedy weszłam do domu. Ściągnęłam buty i od razu skierowałam się do kuchni. Zapach ciasta unosił się w powietrzu. Obok ciasta położona była mała karteczka, a na niej napisane "Amy razem z dzieciakami poszłam do koleżanki. Zjedz ciasto". Zrobiłam jak mi kazała ciotka ukroiłam sobie kawałek ciasta i poszłam do salonu. Wyłożyłam się wygodnie na kanapie i włączyłam telewizję. Telefon na stole zaświecił się co oznaczało, że dostałam nową wiadomość. Wzięłam telefon do ręki, odblokowałam go i przeczytałam wiadomość od nieznajomego numeru.
" To ja Zack, co ty na to żeby wybrać się do kina?"
_____________________________________________
Cześć wam.
Nie mogę w to uwierzyć, jak często zaczęłam dodawać rozdziały :D
Jak wam się podoba? Co sądzicie o Zacku? Wiem, że ten rozdział jest nudny:<
Jak myślicie co wydarzy się w następnym rozdziale?

BYŁABYM WDZIĘCZNA GDYBY KAŻDY Z WAS ZOSTAWIŁ PO SOBIE OPINIĘ :)
KOCHAM WAS <3

środa, 7 sierpnia 2013

Rozdział 12

-Znacie zasady żadnego gryzienia, wydłubywania sobie oczy, drapania i bicia się w miejsca intymne - powiedział sędzia na macie, a chłopcy kiwnęli głowami.
Rozległ się głośny dźwięk gwizdka i chłopcy zaczęli walczyć. Jako pierwszy zaatakował Zayn, uderzył Zack'a w nos, z którego po chwili polała się strużka krwi. Wow szybko zaczęli - pomyślałam. Przyjrzałam się twarzy Zack'a, jego wyraz twarzy był przerażający. Nienawiść do Zayn'a biła od niego na kilometr. Zack podbiegł do Malika i uderzył go nogą w brzuch, zaczęło robić się ostro, nie wiedziałam czy chcę to jeszcze oglądać. Zayn zgiął się w pół, Zack wykorzystał to i ponownie uderzył Zayn'a w twarz, z jego wargi polała się krew. Montgomery przyjął postawę zwycięzcy. Był pewien że to on w tym roku stanie się zwycięzcą. Zayn wstał z podłogi i rzucił się na Zack'a bił go z podwojoną siłą. Montgomery słabł w oczach, ale to nie przeszkadzało Zayn'owi w biciu go dalej. Zack położył się na ziemi ciężko dysząc, Zayn do niego podszedł spojrzał na niego swoim lodowatym spojrzeniem, szepnął mu coś do ucha, następnie wstał i kopnął chłopaka z całej siły w brzuch. Zack od razu złapał się za brzuch, a tłum ludzi zaczął krzyczeń na cześć zwycięzcy, czyli Zayna. Nikt nie zwracał uwagi na leżącego i cierpiącego Zack'a. Zaczęłam przeciskać się między ludźmi do przodu. Znalazłam się obok Zack'a.
- Wszystko w porządku ?-uklękłam i zapytałam się chłopaka.
- Spierdalaj - odpowiedział i zacisnął zęby z bólu.
- Chciałam tylko pomóc - powiedziałam i wstałam.
- Przepraszam - powiedział, a ja spojrzałam na niego- mogłabyś mi pomóc wstać ?
Uklękłam ponownie, złapałam go za rękę i pomogłam mu wstać. Zaprowadziłam go do drugiej sali w której był bar i miejsca do siedzenia. Posadziłam go na krześle i poszłam do baru.
- Co dla pięknej pani- zapytał barman.
-Przestań z ta piękną panią - powiedziałam a on uniósł ręce w obronnym geście- mogłabym prosić woreczek z kostkami lodu? - zapytałam
- Poczekaj chwilę - powiedział i znikł gdzieś za drzwiami.
Usiadłam na wilkiem obracanym krześle i czekałam aż barman przyjdzie z powrotem.
- Proszę do dla Ciebie - podał mi woreczek z lodem a ja mu podziękowałam.
Wróciłam do Zack'a i przyłożyłam mu lód w bolące miejsca. Chłopak z krzywił się z bólu.
- Wiem, że to boli, ale bądź twardy - powiedziałam.
-Łatwo Ci mówić, mogłem się spodziewać że Malik to zrobi- wysyczał przez zęby.
- Ale co zrobi ?- zapytałam zdezorientowana
- Ma taką swoją taktykę, daje rywalowi się pobić, udaję obolałego, ten myśli że wygrał cieszy się jak głupi i wtedy Malik zaczyna atakować. Mogłem się tego spodziewać - powiedział i pokręcił głową.
- Trochę lepiej Ci? - zapytałam po chwili.
- Trochę - uśmiechnął się cwaniacko - boli mnie jeszcze warga może pocałujesz?- powiedział a ja się zaśmiałam. Chłopak zaczął się do mnie przybliżać, zanim się zorientowałam jego usta stykały się z moimi. Położyłam rękę na jego torsie i lekko go od siebie odepchnęłam.
- Przestań, nawet Cię nie znam- powiedziałam
- To może zechcesz mnie poznać - znowu uśmiechnął się w ten swój cwaniacki sposób. Odwróciłam głowę i rozejrzałam się po tłumie. Zauważyłam że jakieś 50 metrów za mną stoi Alice, Niall, Harry i bacznie się nam przyglądają.
- Muszę już iść, znajomi na mnie czekają - powiedziałam wstałam i podeszłam do znajomych.
- Zostawisz taką samą na chwilę i już zaczyna wyrywać - powiedział Niall i się zaśmiał
- Przestań - odpowiedziałam i uderzyłam Niall'a lekko w ramię.
- Dobrze całuje ?- zapytała Alice i spojrzał na mnie oczekując odpowiedzi.
- Nie mam pojęcia, zaraz kiedy mnie pocałował odepchnęłam go - wytłumaczyłam, Alice pokręciła głową. Zaśmiałam się. Alice była osobą szaloną, chyba tak to mogłam ująć. Robiła wszystko pod wpływem impulsu, jestem pewna, że gdyby to ją pocałował Zack, zapewne całowałaby się z nim teraz gdzieś w kącie.
- Muszę już wracać do domu - powiedziałam
- Już ?- zapytali zdziwieni.
- Jest przed 4, ciocia i wujek nie mogą dowiedzieć się że wymknęłam się w nocy - wytłumaczyłam.
- Odprowadzę Cię - powiedział Harry, a ja się uśmiechnęłam.
Pożegnałam się z przyjaciółmi wspólnym uściskiem i razem z Harry'm opuściłam klub. W ciszy skierowaliśmy się w stronę mojego domu.
- Zayn to naprawdę maszyna do bicia - powiedziałam w końcu.
- Dziś obeszło się w miarę łagodnie, nieraz to potrafi zrobić taką krzywdę ludziom - powiedział Harry.
- Jeśli dziś było w miarę delikatnie to boję się zobaczyć ludzi których bardzo skrzywdził - powiedziałam
- Kiedyś jeden chłopak trafił do szpitala po tym jak Malik go pobił
- No co ty i nic mu nie zrobili?- zapytałam.
- Koleś nie powiedział kto mu to zrobił więc Zayn był bezpieczny - wytłumaczył mi lokowaty.
- Jesteśmy - powiedziałam kiedy dotarliśmy na miejsce.
- Dasz sobie już radę czy jeszcze Ci w czymś pomóc?- zapytał zielonooki
- Pomógłbyś mi z drabiną ?- zapytałam, a ten skinął głową.
Poszliśmy pod moje okno. Przytuliłam Harry'ego na pożegnanie i wdrapałam się po drabinie na górę i weszłam do swojego pokoju. Harry wziął drabinę i poszedł zanieść ją do ogrodu. Po chwili zobaczyłam go wracającego. Uśmiechnął się do mnie szeroko, pomachał mi a ja jemu i zniknął za zakrętem. Zamknęłam okno i podeszłam do kontaktu i podłączyłam telefon do ładowania, następnie udałam się do łazienki. Ściągnęłam z siebie ciuchy przesiąknięte piwem i od razu namoczyłam je w wodzie. Przebrałam się w piżamę i jak najprędzej poszłam do łóżka i zapadłam w głęboki sen.

                                                                        ***
- Amy wstawaj, zaraz spóźnisz się do szkoły- usłyszałam nad sobą głos ciotki. Z trudem otworzyłam oczy i spojrzałam na zegarek, który wskazywał godzinę 7.30 rano. Faktycznie byłam już spóźniona.
- Już wstaję- powiedziałam i niechętnie wstałam z łóżka. Podeszłam do okna i zwinęłam rolety, a promyki słońca oślepiły moją twarz. Zmrużyłam oczy i podeszłam do szafy z ubraniami. Wyciągnęłam z niej lekko zieloną spódniczkę i czarną bokserkę. Zabrałam ze sobą ciuchy i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, wytarłam swoje ciało ręcznikiem, nałożyłam na nie balsam i ubrałam się w wcześniej przygotowane ciuchy. Włosów nie myłam bo nie było na to czasu, więc związałam je w starannego koka. Wyperfumowałam się, umyłam zęby i byłam gotowa do wyjścia. Wyszłam z łazienki, ubrałam na nogi czarne vansy, wzięłam torebkę z książkami i zeszłam na dół gdzie czekała na mnie ciocia.
- Śniadanie z jesz w szkole dobrze?
- Jasne, nawet nie jestem teraz głodna - odpowiedziałam i usiadłam na przednim siedzeniu.
W czasie jazdy do szkoły bacznie przyglądałam cię cioci Emily. Dziś również była smutna, miała nerwowe ruchy i worki pod oczami, pewnie nie spała całą noc. Co jeśli słyszała jak wymknęłam się w nocy z domu, ale nie chciała teraz droczyć tego tematu, bo miała większe problemy? Samochód się zatrzymał, a ja przestałam rozmyślać. Ucałowałam ciocię w policzek i opuściłam samochód. Poprawiłam torbę na ramieniu i poszłam w stronę szkoły. Byłam spóźniona, świetnie. Otworzyłam sale lekcyjną i od razu 25 par oczu skierowanych było w moją stronę.
- Przepraszam z spóźnienie - powiedziałam i usiadłam na moim miejscu.
- To już kolejny raz panno Carter- powiedziała pani od biologi.
Powtórzyłam jej słowa pod nosem i zapisałam temat w zeszycie. Całą lekcję nie słuchałam co miała do powiedzenia nauczycielka, tylko bazgroliłam na ostatniej stronie w zeszycie. Usłyszałam dźwięk dzwonka na przerwę i szybko opuściłam klasę. Alice, Niall'a i Harry'ego nie było w szkole. Chyba byłam skazana na samą siebie. Wyciągnęłam plan lekcji z torebki i sprawdziłam kolejną lekcję.
- Wiedza o sztuce w 109- powiedziałam do siebie i poszłam w stronę sali. Akurat kiedy doszłam na miejsce dzwonek na lekcje zadzwonił. Weszłam z wszystkimi do sali i zajęłam ostatnią ławkę.
- Dzień dobry klaso - powiedział pan Golden.
- Dzień dobry - odpowiedzieliśmy wszyscy.
Zapisałam temat w zeszycie i usłyszałam dźwięk otwierających się drzwi. Do klasy wszedł Zayn i zajął miejsce obok mnie w ławce. Mój żołądek skręcił się od środka i przeszły mnie ciarki po całym ciele. Jeju jak on na mnie działał.
- Cześć Amy - powiedział i puścił do mnie oczko.
- Hej - tylko to zdołałam powiedzieć. Tak Zayn Malik choć był starszy ode mnie o rok to chodziliśmy razem na historię sztuki. W sumie w klasie było teraz większość osób ode mnie starszych.
- Jak Ci się wczoraj podobało ?-zapytał
- Może być - odpowiedziałam. O czym ja miałam z nim w ogóle rozmawiać? Odwróciłam głowę i udawałam, że piszę coś w zeszycie. Dlaczego musiałam być taka nieśmiała?
- Uważaj na Zack'a - powiedział Malik, pisząc coś w zeszycie.
- Co masz na myśli ?
- Widziałem was wczoraj razem - powiedział
- I co w związku ?- zapytałam
- On lubi wykorzystywać dziewczyny, zwłaszcza kiedy są tak ładne jak ty- powiedział
- Czy to był komplement? - zaczerwieniłam się i szybko odwróciłam głowę w drugą stronę. Dlaczego on tak na mnie działał. Zayn się zaśmiał, powoli spojrzałam na niego, jego sporzenie było rozbawione, chyba poraz pierwszy od kąt go poznałam.
-Masz ładne oczy - palnęłam jak głupia i jedyne czego teraz chciałam to zapaść się po ziemię. Nie, rozmowa z chłopakami powinna być dla mnie zabroniona.
- Czy to był właśnie komplement? - zaśmiał się a ja razem z nim.
____________________________________________
Cześć wszystkim.
Przypominają mi się czasy pierwszego bloga kiedy to dodawałam rozdziały co dziennie lub co 3 dni :D
JAK WAM SIĘ PODOBA ROZDZIAŁ?
Trochę się zasmuciłam pod ostatnim rozdziałem, że tylko 3 osoby go skomentowały :<
Jak myślicie co wydarzy się w następnym rozdziałem ?:)
Czekam na wasze pomysły :*
Kocham was !

Ps. Osoby które chcą być informowane o nowych rozdziałach, niech ponownie w komentarzu napiszą swój nick od twitter'a :*