Osunęłam się na podłogę i zaczęłam tępo wpatrywać się w białą ścianę ze zdjęciami. Nigdy zbytnio nie przykuwałam uwagi na to co wisi na ścianie. Moją uwagę przykuło jedno zdjęcie. Wstałam z podłogi i podeszłam do ściany. Na zdjęciu widniała moja ciocia i jakiś facet. Zdjęcie mogło być zrobione max rok temu. Te oczy i nos, zarys twarzy był mi tak bardzo znajomy. Ten mężczyzna był piekielnie podobny do mojego ojca. Pomimo tego, że ojciec zostawił mnie i moją matkę kiedy byłam mała to w głowie zostało wspomnienie, które przypominało mi jego. Zawsze zabierał mnie na spacery i mówił mi o przyrodzie. Z oczu poleciało kilka łez. W głowie roiło się tyle pytań, że nie miałam pojęcia od czego zacząć, lecz najważniejszym pytaniem było dlaczego ojciec udaje że nie żyje i nie chce utrzymywać ze mną kontaktu. Kilka minut temu ciocia Emily skończyła rozmowę telefoniczną powoli weszłam do kuchni gdzie piekła jakieś ciasto i usiadłam przy stole.
- Cześć Amy - powiedziała bardzo radośnie. Szkoda że mi nie jest do śmiechu- pomyślałam.
- Możemy pogadać? - zapytałam a ta skinęła głową.
Nie wytrzymałam i z oczu zaczęło lecieć miliony łez.
- Dlaczego mi nie powiedziałaś? Dlaczego?- zaczęłam krzyczeć.
- O czym ty mówisz? O czym Ci niby nie powiedziałam?- zapytała z przejęciem ciocia.
- O moim ojcu - powiedziałam patrząc jej w oczy. Spojrzała na mnie ze zdziwieniem i dopiero po chwili uświadomiła sobie, że słyszałam jak rozmawia przez telefon.
- Przepraszam Amy myślałam, że nie będzie takiej potrzeby żeby Ci powiedzieć.
- To jest mój ojciec, mimo że mnie zostawił to nadal jest dla mnie ważny i chciałabym znać prawdę. -Wytłumaczyłam.
-Przepraszam Cię naprawdę- głos zaczął jej się łamać. Wstała z krzesła, podeszła do mnie i mocno mnie przytuliła. Wtuliłam głowę w ciało, a ona szeptała mi do ucha jedno i to samo słowo "Przepraszam".
Kiedy już trochę się uspokoiłam udałam się do łazienki i spojrzałam w lustro. Oczy miałam czerwone od płaczu, całe szczęście, że dziś się nie pomalowałam. Rozczesałam włosy szczotką i udałam się do mojego pokoju. Podeszłam do komody i wyciągnęłam z jednej z szuflad pamiętnik mamy. Usiadłam na łóżku i zaczęłam czytać.
"12 czerwiec
To już chyba jeden z ostatnich moich wpisów do tego pamiętnika. Z dnia na dzień coraz bardziej słabnę, mój mózg już nie reaguje tak jak kiedyś. Przez jedną chwilę wszystko jest dobrze, a potem nie pamiętam kim w ogóle jestem. Amy kiedy zabraknie mnie na tym świecie, postaraj się odszukać swojego ojca i choć trochę naprawić wasz kontakt, wiem że Ci się uda córeczko. Kocham Cię
Mama."
Dlaczego moje życie jest tak popaprane? Czemu nie mogę mieszkać w przytulnym domku na wsi wraz z tatą mamą i pieskiem? Czemu niektórym życie sprzyja a mnie kopie w tyłek? Przeczesałam ręką włosy i wstałam z łóżka. Odłożyłam pamiętnik na miejsce i poszłam szykować się do wyjścia. Ubrałam się w czarne rurki, bluzkę z krótkim rękawem w czarne paski, kiete i botki z ćwiekami. Włosy rozczesałam i nałożyłam na siebie odrobinę makijażu. Usłyszałam jak telefon dzwonił. Szybko pobiegłam do pokoju i odebrałam telefon.
- Tak?- zapytałam zakładając włosy za ucho
- Jesteś już gotowa? -zapytała Alice
- Pewnie
- To schodź na dół moja mama nas zawiezie - powiedziała i od razu się rozłączyła.
Zrobiłam tak jak powiedziała. Schowałam telefon i portfel do torebki i zeszłam na dół. Bez słowa opuściłam dom. Miałam żal do ciotki, że o niczym mi nie powiedziała, zachowała się jak jakieś dziecko. Skoro ojciec nie chce mieć ze mną nic do czynienia to mogła powiedzieć mi o tym od razu. Poprawiłam torebkę i ujrzałam zbliżające się auto. Z wymuszonym uśmiechem wsiadłam do auta i przywitałam się z mamą Alice. Całą drogę nic się nie odezwałam, przyjaciółka co jakiś czas szturchała mnie ręką i czekała na wyjaśnienia, ale udawałam że nic takiego się nie stało.
- Wrócimy na nogach, albo przyjedzie po nas wujek Amy - powiedziała Alice mamie, a ta po chwili odjechała.
- Powiesz mi co się dzieje? - zapytała przyjaciółka
- Nic się nie dzieje - powiedziałam takim tonem, który oznaczał koniec rozmowy.
- Jak chcesz - powiedziałam obrażona i poszła szybciej. Głośno wypuściłam powietrze.
Nienawidziłam zimy, dni były krótkie, a noce długie, na dodatek, żeby nie zmarznąć trzeba by było ubrać kilka swetrów i grubą kurtkę z kożuchem. Weszłam za Alice do klubu i od razu skierowałam się do baru. Musiałam jakoś odreagować więc zamówiłam sobie drinka. Kiedy dostałam swoje zamówienie w ekspresowym tempie wypiłam zawartość.
- Czemu ty siedzisz tu a Alice w loży? -zapytał znajomy mi głos. Odwróciłam głowę w jego stronę i spojrzałam w jego niebieskie tęczówki pełne zaciekawienia. Wzruszyłam jedynie ramionami.
- Pokłóciłyście się ?- nie dawał za wygraną
- Niall odczep się chcę zostać sama - wydarłam się na niego i zaraz tego pożałowałam. Wiedziałam jaki jest on troskliwy i wrażliwy - Niall przepraszam - powiedziałam ale na nic, bo chłopak wstał z krzesła i poszedł w drugą stronę.
- Poproszę to samo - zwróciłam się do barmana
- Już się robi - odpowiedział młody i przystojny mężczyzna i puścił mi oczko. Zapewne gdybym była teraz w humorze zaczęłabym się głupio do niego uśmiechać i sprawiać żeby ze mną porozmawiał, ale w takiej sytuacji nie miałam ochoty żeby nawet tu siedzieć. Wypiłam pełną szklankę alkoholu z sokiem i odeszłam od baru. Z głośników dobiegł głos ogłaszający pierwszą walkę. Pierwszą walkę miał stoczyć Zayn z kolesiem, którego nazwiska nie potrafię nawet wymówić. Dźwięk głośnego dzwonka i zaczęli walczyć. Bacznie przyglądałam się Zayn'owi był w swoim żywiole, czuł się jak pan świata. Kiedy na niego patrzyłam humor automatycznie mi się poprawiał.
- Zayn jesteś zdyskwalifikowany - powiedział głośno sędzia.
- Kpisz sobie niby dlaczego - powiedział nieźle wkurzony Malik.
- Złamałeś zasadę, mówiłem wyraźnie nie ma wydłubywania sobie oczu, kopania w miejsca intymne i ciągnięcia za włosy - powiedział sędzia akcentując każde słowo.
- Przecież nawet nic mu się nie stało - zaczął krzyczeć Malik.
- Nie obchodzi mnie to. Zejdź z maty Malik- wydarł się mężczyzna. Zayn podszedł do niego i plunął mu na twarz, wszyscy w pomieszczeniu zaczęli krzyczeć. Nie dało się nic zrozumieć przez te wszystkie krzyki.
Wycofałam się z tłumu i ujrzałam jak Zayn kieruję się w stronę wyjścia ewakuacyjnego, poszłam za nim. Przeszłam przez drzwi i przez dłuższą chwilę szłam wąskim korytarzem by wyjść na świeże powietrze. Wciągnęłam mocno powietrze i zamknęłam oczy. Cisza spokój, nie to co się dzieje tak w środku. Zeszłam z małych schodków i zobaczyłam Zayn palącego papierosa. Podeszłam do niego.
- Czego ?- powiedział. Nie miłe przywitanie. Nie jest dobrze - pomyślałam i przygryzłam dolną wargę.
- Przestań to robić - powiedział, a ja spojrzałam na niego zdezorientowana.
- Nie przygryzaj wargi - powiedział chłodno i mocno się zaciągnął.
- To z przyzwyczajenia - odpowiedziałam
- No to się odzwyczaj - powiedział i uśmiechnął się tak wrednie jak jeszcze nigdy nie widziałam.
Zaczęłam się powoli denerwować, o co mogło mu chodzić? Na początku naszej znajomości był miły i wydawało mi się, że jest mną zainteresowany a teraz? Taki cham się z niego zrobił. Usiadłam obok niego na skrzynkach po piwach i nic się nie odzywałam. To było potwornie żenujące. Nagle zadzwonił mu telefon.
- Czego?- powiedział chłodno do telefonu.
- Jestem okropnie wkurzony, popaprane życie.
- Nie denerwuj mnie odezwę się potem.- Rozłączył się.
- Ludzie mają bardziej popaprane życie od Ciebie uwierz- powiedziałam i zostawiłam go samego. Zakochany w sobie egoista.
________________________________________________
Cześć kochani:)
Jest mi głupio, że po około dwóch miesiącach dodałam rozdział:(
Spowodowane było to tym, że w moim życiu wiele się zdarzyło. Szok, radość, a następnie smutek.
Postaram się jak najczęściej dodawać rozdziały, ale może to być trudne bo w szkole mam tyle nauki. Jak dobrze, że teraz jest przerwa świąteczna :D
Merry Christmas everyone!
- Cześć Amy - powiedziała bardzo radośnie. Szkoda że mi nie jest do śmiechu- pomyślałam.
- Możemy pogadać? - zapytałam a ta skinęła głową.
Nie wytrzymałam i z oczu zaczęło lecieć miliony łez.
- Dlaczego mi nie powiedziałaś? Dlaczego?- zaczęłam krzyczeć.
- O czym ty mówisz? O czym Ci niby nie powiedziałam?- zapytała z przejęciem ciocia.
- O moim ojcu - powiedziałam patrząc jej w oczy. Spojrzała na mnie ze zdziwieniem i dopiero po chwili uświadomiła sobie, że słyszałam jak rozmawia przez telefon.
- Przepraszam Amy myślałam, że nie będzie takiej potrzeby żeby Ci powiedzieć.
- To jest mój ojciec, mimo że mnie zostawił to nadal jest dla mnie ważny i chciałabym znać prawdę. -Wytłumaczyłam.
-Przepraszam Cię naprawdę- głos zaczął jej się łamać. Wstała z krzesła, podeszła do mnie i mocno mnie przytuliła. Wtuliłam głowę w ciało, a ona szeptała mi do ucha jedno i to samo słowo "Przepraszam".
Kiedy już trochę się uspokoiłam udałam się do łazienki i spojrzałam w lustro. Oczy miałam czerwone od płaczu, całe szczęście, że dziś się nie pomalowałam. Rozczesałam włosy szczotką i udałam się do mojego pokoju. Podeszłam do komody i wyciągnęłam z jednej z szuflad pamiętnik mamy. Usiadłam na łóżku i zaczęłam czytać.
"12 czerwiec
To już chyba jeden z ostatnich moich wpisów do tego pamiętnika. Z dnia na dzień coraz bardziej słabnę, mój mózg już nie reaguje tak jak kiedyś. Przez jedną chwilę wszystko jest dobrze, a potem nie pamiętam kim w ogóle jestem. Amy kiedy zabraknie mnie na tym świecie, postaraj się odszukać swojego ojca i choć trochę naprawić wasz kontakt, wiem że Ci się uda córeczko. Kocham Cię
Mama."
Dlaczego moje życie jest tak popaprane? Czemu nie mogę mieszkać w przytulnym domku na wsi wraz z tatą mamą i pieskiem? Czemu niektórym życie sprzyja a mnie kopie w tyłek? Przeczesałam ręką włosy i wstałam z łóżka. Odłożyłam pamiętnik na miejsce i poszłam szykować się do wyjścia. Ubrałam się w czarne rurki, bluzkę z krótkim rękawem w czarne paski, kiete i botki z ćwiekami. Włosy rozczesałam i nałożyłam na siebie odrobinę makijażu. Usłyszałam jak telefon dzwonił. Szybko pobiegłam do pokoju i odebrałam telefon.
- Tak?- zapytałam zakładając włosy za ucho
- Jesteś już gotowa? -zapytała Alice
- Pewnie
- To schodź na dół moja mama nas zawiezie - powiedziała i od razu się rozłączyła.
Zrobiłam tak jak powiedziała. Schowałam telefon i portfel do torebki i zeszłam na dół. Bez słowa opuściłam dom. Miałam żal do ciotki, że o niczym mi nie powiedziała, zachowała się jak jakieś dziecko. Skoro ojciec nie chce mieć ze mną nic do czynienia to mogła powiedzieć mi o tym od razu. Poprawiłam torebkę i ujrzałam zbliżające się auto. Z wymuszonym uśmiechem wsiadłam do auta i przywitałam się z mamą Alice. Całą drogę nic się nie odezwałam, przyjaciółka co jakiś czas szturchała mnie ręką i czekała na wyjaśnienia, ale udawałam że nic takiego się nie stało.
- Wrócimy na nogach, albo przyjedzie po nas wujek Amy - powiedziała Alice mamie, a ta po chwili odjechała.
- Powiesz mi co się dzieje? - zapytała przyjaciółka
- Nic się nie dzieje - powiedziałam takim tonem, który oznaczał koniec rozmowy.
- Jak chcesz - powiedziałam obrażona i poszła szybciej. Głośno wypuściłam powietrze.
Nienawidziłam zimy, dni były krótkie, a noce długie, na dodatek, żeby nie zmarznąć trzeba by było ubrać kilka swetrów i grubą kurtkę z kożuchem. Weszłam za Alice do klubu i od razu skierowałam się do baru. Musiałam jakoś odreagować więc zamówiłam sobie drinka. Kiedy dostałam swoje zamówienie w ekspresowym tempie wypiłam zawartość.
- Czemu ty siedzisz tu a Alice w loży? -zapytał znajomy mi głos. Odwróciłam głowę w jego stronę i spojrzałam w jego niebieskie tęczówki pełne zaciekawienia. Wzruszyłam jedynie ramionami.
- Pokłóciłyście się ?- nie dawał za wygraną
- Niall odczep się chcę zostać sama - wydarłam się na niego i zaraz tego pożałowałam. Wiedziałam jaki jest on troskliwy i wrażliwy - Niall przepraszam - powiedziałam ale na nic, bo chłopak wstał z krzesła i poszedł w drugą stronę.
- Poproszę to samo - zwróciłam się do barmana
- Już się robi - odpowiedział młody i przystojny mężczyzna i puścił mi oczko. Zapewne gdybym była teraz w humorze zaczęłabym się głupio do niego uśmiechać i sprawiać żeby ze mną porozmawiał, ale w takiej sytuacji nie miałam ochoty żeby nawet tu siedzieć. Wypiłam pełną szklankę alkoholu z sokiem i odeszłam od baru. Z głośników dobiegł głos ogłaszający pierwszą walkę. Pierwszą walkę miał stoczyć Zayn z kolesiem, którego nazwiska nie potrafię nawet wymówić. Dźwięk głośnego dzwonka i zaczęli walczyć. Bacznie przyglądałam się Zayn'owi był w swoim żywiole, czuł się jak pan świata. Kiedy na niego patrzyłam humor automatycznie mi się poprawiał.
- Zayn jesteś zdyskwalifikowany - powiedział głośno sędzia.
- Kpisz sobie niby dlaczego - powiedział nieźle wkurzony Malik.
- Złamałeś zasadę, mówiłem wyraźnie nie ma wydłubywania sobie oczu, kopania w miejsca intymne i ciągnięcia za włosy - powiedział sędzia akcentując każde słowo.
- Przecież nawet nic mu się nie stało - zaczął krzyczeć Malik.
- Nie obchodzi mnie to. Zejdź z maty Malik- wydarł się mężczyzna. Zayn podszedł do niego i plunął mu na twarz, wszyscy w pomieszczeniu zaczęli krzyczeć. Nie dało się nic zrozumieć przez te wszystkie krzyki.
Wycofałam się z tłumu i ujrzałam jak Zayn kieruję się w stronę wyjścia ewakuacyjnego, poszłam za nim. Przeszłam przez drzwi i przez dłuższą chwilę szłam wąskim korytarzem by wyjść na świeże powietrze. Wciągnęłam mocno powietrze i zamknęłam oczy. Cisza spokój, nie to co się dzieje tak w środku. Zeszłam z małych schodków i zobaczyłam Zayn palącego papierosa. Podeszłam do niego.
- Czego ?- powiedział. Nie miłe przywitanie. Nie jest dobrze - pomyślałam i przygryzłam dolną wargę.
- Przestań to robić - powiedział, a ja spojrzałam na niego zdezorientowana.
- Nie przygryzaj wargi - powiedział chłodno i mocno się zaciągnął.
- To z przyzwyczajenia - odpowiedziałam
- No to się odzwyczaj - powiedział i uśmiechnął się tak wrednie jak jeszcze nigdy nie widziałam.
Zaczęłam się powoli denerwować, o co mogło mu chodzić? Na początku naszej znajomości był miły i wydawało mi się, że jest mną zainteresowany a teraz? Taki cham się z niego zrobił. Usiadłam obok niego na skrzynkach po piwach i nic się nie odzywałam. To było potwornie żenujące. Nagle zadzwonił mu telefon.
- Czego?- powiedział chłodno do telefonu.
- Jestem okropnie wkurzony, popaprane życie.
- Nie denerwuj mnie odezwę się potem.- Rozłączył się.
- Ludzie mają bardziej popaprane życie od Ciebie uwierz- powiedziałam i zostawiłam go samego. Zakochany w sobie egoista.
________________________________________________
Cześć kochani:)
Jest mi głupio, że po około dwóch miesiącach dodałam rozdział:(
Spowodowane było to tym, że w moim życiu wiele się zdarzyło. Szok, radość, a następnie smutek.
Postaram się jak najczęściej dodawać rozdziały, ale może to być trudne bo w szkole mam tyle nauki. Jak dobrze, że teraz jest przerwa świąteczna :D
Merry Christmas everyone!
świetny rozdział ;))) Chce następny roozdzziaał ! Doodaj szybko plisss ;D
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa następnego rozdziału :))
Z okazji świąt bożego narodzenia życzę ci dużo radości, miłości, uśmiechu na twarzy oraz spełnienia marzeń ! Żebyś nie zapominała wartości siebie i żebyś żyła każdą chwilą ! :) xx
Kocham cię ♥
Ojej bardzo dziękuję i również życzę Ci miłości, spełnienia wszystkich marzeń, nawet tych najmniejszych i szczęśliwego nowego roku :*
UsuńLove u too !
kurde kròtki i dodajesz po 2 miesiącach....
OdpowiedzUsuńczytam jesli tak bedzie to opuszcze bloga.
ale mam nadzieje ze rozdzial pojawi sie szybko
Gdybyś przeczytała notkę pod rozdziałem zrozumiałabyś dlaczego taka długa przerwa. Wydaje mi się, że gdyby w twojej rodzinie zdarzyła się tragedia nie dałabyś rady pisać rozdziałów. Pozdrawiam :)
UsuńBaardzo krótki,ale cudowny *__*
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział <3
Codziennie tutaj wchodziłam i zaglądałam czy nie ma rozdziału ;*
Wesołych Świąt i udanego sylwka! ♥
Dziękuję bardzo i wzajemnie. Zaszalej w sylwestra :D
UsuńCudo *.*
OdpowiedzUsuńZayan, chamie! W dodatku jaki brutalny..
Zdziwiło mnie tez, ze Niall i Alice tak szybko się na nią obrazili O.o
<3<3<3